Najtańsze oleje do smażenia idą w poznańskich marketach jak woda. Real zdecydował się nawet reglamentować sprzedaż. Kierowcy masowo wybierają olej spożywczy zamiast napędowego!
Przez kilka tygodni na stoisku z olejami spożywczymi w poznańskim Realu wisiała kartka informująca o tym, że jeden klient może na raz kupić 20 litrów tego produktu. We wtorek kartka zniknęła, ale problem - nie.
- Nie prowadzimy sprzedaży hurtowej, tylko detaliczną - komentuje Agnieszka Łukiewicz-Stachera, rzecznik prasowy Reala. Wcześniej nie brakowało takich, którzy kupowali znacznie więcej. Dlaczego? Bo kierowców - właścicieli diesli, którzy postanowili zaoszczędzić na paliwie,
dolewając do baku olej spożywczy, przybywa.
W poznańskich marketach półki z najtańszymi olejami pustoszeją. Tylko takie opłaca się kupić kierowcom.
- Nie ma przepisów prawa, które tego zabraniają - wyjaśnia Ewa Olkiewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji. - Nie wolno jeździć na oleju opałowym, który jest specjalnie barwiony. Ale taki do smażenia to całkiem inna sprawa. Jeśli komuś nie żal silnika, może go lać do woli. Wielu kierowców, w tym większość poznańskich taksówkarzy zna ten sposób obniżania kosztów paliwa. Na stosowanie odważają się tylko nieliczni
- Kiedyś pomieszałem olej napędowy do swojego Mercedesa z olejem spożywczym - mówi jeden z taksówkarzy. - Ale więcej tego nie zrobię, bo szkoda mi silnika. Generalnie na taryfach jeżdżą stare i wysłużone samochody - dodaje. - Bardzo łatwo o poważną awarię. Niejeden już samochód trafił po takich eksperymentach do mechanika samochodowego.
- Nie zawsze musi nawalić silnik. Czasami może to być tylko pompa albo inny element - mówi kierowca taksówki. - Gra nie jest warta zachodu - mówi taksówkarz. - W autach nowej generacji są tak drogie części, że nie warto oszczędzać na oleju napędowym.
Michał Garstecki z Pol Caru twierdzi jednak, że w kwestii paliw pomysłowość ludzka nie zna granic.
- Średnio raz na miesiąc trafia do serwisu samochód z wręcz niemożliwymi do określenia substancjami w baku. O oleju jadalnym mieszanym z napędowym słyszałem, ale ostatnio nikt z awarią spowodowaną takimi eksperymentami do nas nie trafił - mówi. - Na zdrowy rozum najbardziej narażone na awarię po takim eksperymencie są elementy wtrysku paliwa i układ katalityczny. Wymiana tylko pojedynczego wtryskiwacza to wydatek przeciętnie od 700 do 2000 zł. Jadąc do naprawy z pompą paliwa kierowca zostawi mechanikowi od 300-400 do 1500 zł.
- Różnica w cenie między litrem oleju napędowego, a najtańszymi gatunkami jadalnego wynosi nieco mniej niż złotówkę na korzyść tego ostatniego. Kierowcy stosujący taką metodę obniżania kosztów dzielą się na dwie grupy: jedni na siedem litrów oleju napędowego wlewają trzy tego do smażenia, drudzy są odważniejsi i przynajmniej doraźnie oszczędzają więcej. Tankują baki w całości olejem spożywczym. Za takim autem wlecze się smród smażonych frytek - mówi taksówkarz.
Wśród korzystających z samochodu prywatnie udało nam się znaleźć tylko jedną osobę, która, choć niechętnie, przyznała się do paliwowych eksperymentów - Jeżdżę starym gratem. Czy rozsypie się miesiąc później, czy miesiąc wcześniej i tak skończy na złomie - mówi - Autu to nie już zaszkodzi, a co zostanie w kieszeni to moje.
Od redakcji: Zgodnie z przepisami ustawy o podatku akcyzowym obowiązek opłacania akcyzy dotyczy wszystkich rodzajów paliw napędowych, a więc i oleju roślinnego wlewanego do baku.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?