Zabrać prawko tatusiowi?

Mieczysław Teer
Powszechne i gromkie oburzenie wywołał proponowany zapis o zatrzymywaniu prawa jazdy dłużników alimentacyjnych. Czy słusznie?

Przez prasę i fora internetowe przetoczyła się dyskusja na temat uchwalonej przez sejm nowelizacji ustawy o postępowaniu wobec dłużników alimentacyjnych. Powszechne i gromkie oburzenie dyskutantów wywołał zapis, stanowiący, że w przypadku, gdy bezrobotny dłużnik odmawia, lub uporczywie uchyla się od podjęcia prac organizowanych na zasadach robót publicznych, starosta będzie mu zatrzymywał prawo jazdy.

 

Większość zabierających głos chichrała się z posłów do rozpuku, proponując zatrzymywanie  dłużnikom alimentacyjnym także karty rowerowej i wędkarskiej oraz samochodów i innych atrybutów męskości (sic!).  Śmiechu było po pachy, a określenie parlamentarzystów jako "Władcy Pomrocznej", było jednym z nielicznych, jakie można przytoczyć bez narażania się na wizytę w prokuraturze.

Zabrać prawko tatusiowi?

 

Najdalej w krytyce - ale jakże pryncypialnej - poszedł senat, stwierdzając, że przepis ten jest "niezgodny z konstytucyjną zasadą ochrony praw nabytych i zasadą równości podmiotów".

Rzecznik Praw Obywatelskich jeszcze się nie wypowiedział, ale nie mam wątpliwości, że dołączy do wyjątkowo zgodnego chóru oponentów.

 

No to zanim pomysłodawcę, posła Cymańskiego, zjedzą felietoniści i zanim podpuszczony przez szyderców z mediów prezydent odmówi podpisania ustawy, powiedzmy, że ów "niekonstytucyjny przepis" w identycznej formie znakomicie funkcjonuje w krajach, którym nikt nie poważyłby się postawić zarzutu łamania praw człowieka - na przykład w Anglii!

 

Zwróćmy uwagę: omawiany przepis stanowi, że starosta może zatrzymać prawo jazdy tylko temu tatusiowi, który jednocześnie spełnia dwa warunki: jest bezrobotny i odmawia podjęcia oferowanej pracy, a nie każdemu, kto nie chce dawać kasy na utrzymanie małolata (nie znalezionego wszak w kapuście, ani nie przyniesionego przez bociana). W Polsce organy państwa nie mogą sobie dać rady z takimi agentami. Bo tata powiada komornikowi, że nic nie ma (Mercedesa przepisał na kuzynkę, firmę na ciotkę, a willę na panienkę). W naszym znakomitym systemie prawnym żadnej kasy się gościowi nie da wyrwać.

 

Natomiast jak się mu zabierze prawko... O...to jest jakaś przykrość niewątpliwie. To się już tym "użyczonym przez kuzynkę" Merolem nie da jeździć bez strachu, że odholują na policyjny parking. To się już bardziej opłaca dla świętego spokoju przesłać na pieluchy dla potomka te 200 złotych. Czyli mniej więcej tyle, ile kosztuje jedno tankowanie średniej bryki, na co tatuś dziwnym trafem zawsze kasę znajdzie...

 

Karty rowerowej nie należy zaś zabierać z tego powodu, że kręcenie pedałami nic nie kosztuje.

A jest znacznie zdrowsze niż wożenie tyłka w beemwicy, nawet z działającą klimą.

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty