Wraki w Zielonej Górze. Usuńmy je z naszych ulic!

gazeta.lubuska
Wraki w Zielonej Górze. Usuńmy je z naszych ulic!
Wraki w Zielonej Górze. Usuńmy je z naszych ulic!
Wspólnie ze strażą miejską rozpoczynamy walkę z porzuconymi autami na naszych osiedlach. Przerdzewiałe, z wybitymi szybami i dziurawymi oponami. Zajmują miejsca parkingowe i szpecą miasto. Zachęcamy naszych Czytelników - zgłaszajcie wraki!
Wraki w Zielonej Górze. Usuńmy je z naszych ulic!
Wraki w Zielonej Górze. Usuńmy je z naszych ulic!

Andrzej Dobrowolski każdego dnia wraca z pracy po godz. 17.00. O tej porze na większości zielonogórskich osiedli są problemy z parkowaniem. - Wszystkie parkingi pod moim wieżowcem na ul. Chmielnej są wypełnione po brzegi - mówi. Pan Andrzej musiał zaparkować kilkaset metrów dalej i taszczyć ciężkie torby z zakupami.
- Proszę spojrzeć. Ta renówka stoi tutaj od kilku lat - mówi i wskazuje na stare renault kombi. Rzeczywiście przeżarte rdzą auto ma dziurawe opony i wyłamane lusterka. - Jeździ tędy policja, czasem nawet straż, ale gruchot jak stał, tak stoi i blokuje nam miejsce - mówi A. Dobrowolski i dodaje, że parkowanie na osiedlu coraz częściej zamienia się w walkę.
- Kto pierwszy, ten lepszy. Jak tak dalej pójdzie, to będziemy parkować przed Focusem - irytuje się i dodaje, że wieżowce na Chmielnej stoją już ćwierć wieku. Przez ten czas nie wybudowano żadnego parkingu, a liczba samochodów zwiększyła się tutaj kilkukrotnie.

Przeczytaj też: Przerażające: zobacz wraki aut z wypadku w Zdroisku (zdjęcia) 

Kilkadziesiąt metrów dalej stoi kolejny wrak - zielony daewoo lanos. Nie ma tablic rejestracyjnych, ale od pani Jolanty dowiadujemy się, że kilka lat temu miał wrocławskie blachy. Ma poprzebijane opony i zaczyna porastać trawą. - Nie rozumiem tego, bo ja sama zgłaszałam tego lanosa na straży. Minęły dwa lata, a nic się nie zmieniło - stwierdza kobieta. Takich wraków w mieście można naliczyć zdecydowanie więcej. - Mieszkam na os. Piastowskim. W mojej okolicy stoi zdezelowany ford fiesta. W środku jest pełno butelek. Stoi tutaj od lat, a my tu się czasem prawie zabijamy o wolne miejsce - mówi Jarosław Kąkol. - Czas coś z tym zrobić! - denerwuje się.
Wspólnie ze strażą miejską rozpoczynamy, więc walkę z porzuconymi autami na naszych ulicach i osiedlach. Udało nam się zachęcić prezydenta Janusza Kubickiego, aby patronował naszej akcji. Osobiście będzie nadzorował strażników miejskich, aby usuwali wraki zgłaszane przez naszych Czytelników.

Przeczytaj też: Seria podpaleń. W Żarach i okolicach spłonęło sześć samochodów 

- Widzisz wrak? Dzwoń do straży miejskiej. Strażnicy właśnie od tego są, żeby dbać o czystość w naszym mieście - mówi stanowczo prezydent i dodaje, że jego też denerwują takie auta. - Wkurzają mnie, bo na starych osiedlach zazwyczaj nie ma miejsca na nowe parkingi, a one szpecą i zabierają miejsce. Jak jadę w niedzielę do mamy na ul. Węgierskiej, to nie ma gdzie zaparkować - tłumaczy. J. Kubicki zapewnia, że będzie rozliczał strażników.
- Od łapania przestępców jest policja, a straż miejska powinna się zająć właśnie takimi porządkami - tłumaczy.
- Zajmujemy się każdą tego typu sprawą - zapewnia komendant Sławomir Nowak. Zdradza, że każdego roku do straży miejskiej wpływa około 150 zgłoszeń porzuconych aut.
- Udaje się usunąć dwie trzecie z nich, ale zajmuje to czasem nawet pół roku. Do tego cały czas dochodzą kolejne wraki - mówi.

Usunięcie porzuconego auta nie jest takie proste.
Można je odholować natychmiast, gdy okazuje się, że wybite szyby lub inne okoliczności stwarzają zagrożenie. Tym bardziej, jeśli w okolicy jest plac zabaw dla dzieci lub szkoła. To rzadkie przypadki i wtedy sprawę przejmują policjanci z drogówki. Z reguły strażnicy rozpoczynają żmudną procedurę, która trwa nawet pół roku i nie zawsze musi zakończyć się sukcesem. Strażnicy najpierw wykonują oględziny auta, robią zdjęcia i sprawdzają, na czyim stoi terenie. Mogą walczyć z wrakami pozostawionymi na drogach publicznych i należących do spółdzielni mieszkaniowych. Starają się dotrzeć do właścicieli, aby ustalić, czy auto ma ważną polisę OC i badania techniczne. Ich brak jest podstawą do usunięcia. Często w takim momencie właściciele sami to czynią. W przeciwnym wypadku wyręczy ich straż miejska. Auto odholuje prywatna firma, a rachunek wystawiony na właściciela będzie słony - 300 zł za holowanie i 17 zł za każdy dzień parkingu. Dopiero po sześciu miesiącach wrak przejdzie na własność miasta i zostanie zlicytowany.
- Jak widać, cała procedura jest żmudna i czasochłonna, ale nie boimy się ciężkiej pracy. Czekamy na zgłoszenia Czytelników - zapewnia komendant.

Kamil Kromski "Gazeta Lubuska"
68 324 88 44
[email protected] 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty