Sto lat historii motocykli czyli Super veteran 2012. Zdjęcia i film

Jakub Markiewicz
Sto lat historii motocykli czyli Super veteran 2012. Zdjęcia i film
Sto lat historii motocykli czyli Super veteran 2012. Zdjęcia i film
W ubiegły weekend na torze przy ulicy Zemborzyckiej w Lublinie ponad 130 kierowców wzięło udział w wyścigach starych motocykli Super veteran 2012.
Sto lat historii motocykli czyli Super veteran 2012. Zdjęcia i film
Sto lat historii motocykli czyli Super veteran 2012. Zdjęcia i film

To już ósma edycja zlotu właścicieli i miłośników starych motocykli. Na uczestników i widzów czekały takie atrakcje jak spotkania z dawnymi mistrzami sportu, prezentacja unikatowych motocykli i ciekawostek z historii związanej z jednośladami. Kierowcy szkoleni byli z zasad sportowej techniki jazdy m.in. slalom z przeszkodami, czy tzw. jazdy na dochodzenie i regularność.

- Na imprezę przyjechali goście z całej Polski. Od Koszalina po Śląsk, od wschodu po zachód. Od pięciu lat podczas każdej imprezy gościmy także uczestników z Węgier – relacjonuje Radosław Mikulski z Lubelskiej Grupy Weterańskiej „Partyzant”.

– W trakcie zawodów mogliśmy zobaczyć prawdziwą historię motocykli. Były maszyny produkowane na przełomie niemal całego wieku. Od 1919 roku aż po lata osiemdziesiąte. Wśród perełek można wymienić sportowego Harleya Davidsona z 1928 roku, czy Levisa z 1919 roku. Duże zainteresowanie wzbudzają także maszyny przedwojenne. Mamy także ciekawą klasę – motocykli przerabianych specjalnie na potrzeby takich wyścigów. Są to jednoślady z koszami, jak i solowe, którymi jeździ się tylko po torach – dodaje.

Właściciele i miłośnicy leciwych maszyn zgodnie twierdzą, że jest to ich wielka pasja, którą chcą zarazić także innych.

– Zapach oleju, to też jest rozrywka – mówią. - Wzięcie udziału w wyścigu i dojazd do mety z rozgrzanym olejem, to już jest szczyt marzeń, bo często te maszyny czegoś takiego nie wytrzymują. Nie były w końcu produkowane na potrzeby takich zawodów – zaznacza Mikulski.

Z Krasnegostawu do Lublina specjalnie na zawody przyjechał Mateusz i Konrad, tegoroczni maturzyści, którzy byli jednymi z najmłodszych uczestników. - Przywieźliśmy dwa WSK, 125 i 175 cm sześć. Tuż przed imprezą siedzieliśmy w garażu od pierwszej popołudniu do czwartej nad ranem, aby przygotować motocykl. Mój motocykl, mimo, że jest najsłabszy w swojej klasie dzielnie będzie walczył z innymi. Włożyłem w niego masę czasu i serca – zapowiedział Mateusz Atras.

- Jazdą na motocyklach i nimi samymi interesujemy się od dzieciństwa. Zaczęliśmy od czwartej klasy podstawówki, gdzie jeździliśmy czym się dało. Nie chodziliśmy na imprezy, tylko wieczory spędzaliśmy w garażu ubrudzeni w benzynie i smarze – wtrąca Konrad Gawron. Jak dodaje, ich hobby zajmuje im niemal 90 procent wolnego czasu. Na zawody zabrali ze sobą prezentacje maturalne z języka polskiego, aby w przerwach mogli się przygotować do matury.

O stare motocykle trzeba dbać i poświęcać im dużo uwagi, aby mogły w dobrym stanie przetrwać tak wiele lat.

- Miesiąc przed zawodami miałem pożar w garażu i moja WSK niemal doszczętnie spłonęła. To niesamowite uczucie, jeżeli uda się odbudować od podstaw taką maszynę i jeszcze coś nią wygrać – mówi Gawron.

Paweł Klimek na co dzień jeździ współczesnym motocyklem, ale specjalnie na zawody przyjechał NSU z 1932 roku.

- Mam go już od dwudziestu pięciu lat i był to pierwszy mój jednoślad. Moja pasja trwa od bardzo dawna i nie zapowiada się na to, aby miało się to zmienić. Zarazili mnie tym koledzy, którzy w latach 70. zajmowali się renowacją takich maszyn. Bardzo mi się podobały. Przy osiemdziesięcioletnim motocyklu zawsze jest coś do zrobienia i warto dbać o niego. Kiedyś traktowałem go środek transportu. Teraz jest rozpieszczany i wożony na przyczepie – podkreśla Paweł Klimek.

Na imprezie nie zabrakło maszyn przygotowanych specjalnie na wyścigi na torze. W wyprodukowanym w Kijowie w 1971 roku motocyklu Dniepr przyjechała ekipa aż z Piotrkowa Trybunalskiego.

- Aby wyczynowy motocykl dobrze funkcjonował trzeba mieć odpowiednio dobraną ekipę. Przede wszystkim dobry spawacz, który przygotuje konstrukcję, mechanik, który będzie dbał o całość oraz nasi wierni kibice, który zawsze dodają nam skrzydeł – wylicza Grzegorz Szymański.

Wszyscy zawodnicy weekendowych zawodów podkreślają, że kochają te maszyny, bo każda z nich opowiada historię związaną z ich życiem, którą chętnie wspominają i dzielą się z innymi.

– Kiedyś pojechaliśmy z kolegą z Krasnegostawu nad morze motorowerem Jawa 50. Jechałem 28 godzin bez przerwy, bez snu. Udało nam się dojechać szczęśliwie i niedługo zrobiliśmy to jeszcze raz – mówi Konrad Gawron.

Jakub Markiewicz
Dziennik Wschodni

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na motofakty.pl Motofakty