Taniej już nie będzie - przekonują nas koncerny produkujące auta, ogłaszając kolejne promocje. Jak sprawdziliśmy, tym razem reklama raczej nie kłamie. Pytani przez nas przedstawiciele producentów aut nie kryją, że w nowym roku samochody w salonach podrożeją co najmniej o kilka tysięcy złotych.
Powodem spodziewanych podwyżek jest przede wszystkim słaba złotówka. Wczoraj za euro płacono średnio ok. 3,6 zł, czyli o 30 groszy więcej niż jeszcze latem.
Koncerny wyprzedają obecnie auta zamówione przy rekordowo niskim poziomie euro. Ale kiedy skończą im się tanie zapasy, będą musiały zamówić kolejne, już droższe, samochody.
- Podwyżki cen nowych aut są nieuchronne w przyszłym roku - uważa Witold Nowicki, dyrektor handlowy polskiego oddziału Toyoty. - Ich skala będzie zależała od osłabienia się złotego, ale już przy kursie 3,5 zł za euro można spodziewać się wzrostu cen nowych samochodów wyprodukowanych w 2009 r. o 5-6 proc. - podkreśla Nowicki.
Jeśli euro dojdzie do 3,8-3,9 zł, tak jak to miało miejsce w ubiegłym tygodniu, to podwyżki mogą sięgnąć nawet 10 proc.
A to nie koniec złych wieści. Ze względu na kryzys finansowy najbardziej zdrożeją auta luksusowe, bo tutaj obniżki ceny sięgały nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Sporo zdrożeć mogą też auta produkowane poza strefą euro, m.in. niektóre modele Toyoty (np. Land Cruiser) czy Mazdy (produkowane tylko w Japonii).
- Wahania kursów walut mają dla nas efekt podwójny, bo centrala Mazdy na Europę zamawia auta, płacąc w euro przeliczane na jeny, polski oddział zaś rozlicza się w złotówkach - mówi Wojciech Halarewicz, dyrektor generalny Mazdy w Polsce.
Zwłaszcza japoński jen w ostatnim czasie umacnia się względem innych walut po kolejnych cięciach stóp procentowych. Zdaniem Mazdy w związku z sytuacją na rynku walutowym ceny nowych aut mogą wzrosnąć od 3 do 6 proc. - Wszystko zależy od tego, jak zachowają się konkurenci i jak będą się kształtowały kursy walut w dłuższej perspektywie - zastrzega Halarewicz.
Wygląda więc na to, że jeśli ktoś planuje zakup nowego auta, to nie warto czekać do przyszłego roku, bo będzie już tylko drożej. Ceny muszą też pójść w górę, bo koncerny będą dążyć do wyrównania cen w poszczególnych krajach. Dziś dochodzi do sytuacji, w której volkswageny i mercedesy są tańsze w Polsce niż w Niemczech. A to oznacza wymierne straty dla producentów. Klienci uprawiają bowiem turystykę zakupową, przez co firma produkująca auta zarabia mniej, bo sprzedaje je głównie tam, gdzie są one najtańsze.
Korekty w cennikach mogą być na pierwszy rzut oka niezauważalne. Większość producentów stosuje bowiem wysokie ceny wyjściowe i w zależności od sytuacji obniża ceny, dając duże rabaty. U niektórych, np. w Fiacie czy Citroënie, sięgają one już nawet kilkunastu tysięcy złotych. Tak wysokie upusty znikną do końca grudnia. I tak będzie aż do momentu, w którym złotówka odzyska siły i wróci do kursu 3,3-3,4 zł za euro.
O ile mogą zdrożeć samochody
- Toyota Corolla 1.4
XI 2008: 55 200 zł
I 2009: 57 960 zł
Różnica: 2760 zł
- Opel Corsa 1.0
XI 2008: 33 700 zł
I 2009: 35 400 zł
Różnica: 1700 zł
- Ford Focus 1.4
XI 2008: 48 650 zł
I 2009: 51 100 zł
Różnica: 2450 zł
- Nissan Tiida 1.6
XI 2008: 49 900 zł
I 2009: 52 400 zł
Różnica: 2500 zł
- Peugeot 308 1.4
XI 2008: 51 700 zł
I 2009: 54 300 zł
Różnica: 2600 zł
Źródło: Samar, obliczenia własne. Kurs euro 3,5 zł. Ceny aut wyprodukowanych w 2009 wyższe ok. 5 proc.
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?