Bez względu na swój wiek pojazd marki Rolls-Royce jest zawsze mile widziany i oczekiwany. W prawie każdej stolicy europejskiego państwa wieczorową porą można zobaczyć elegancką damę z towarzyszącym jej dżentelmenem oglądających ciekawie świat z za szyb Rolls-Royce’a. Nawet jeśli letnie futro nie jest już prawdziwe, to samochód i szofer w uniformie - tak.

Model nie jest ważny, liczy się obrosła legendą figurka na chłodnicy. Wyjątkowo dobrze brzmi jednak szmer kamyków poruszanych oponami Rolls-Royce’a Silver Cloud. Produkcję tego modelu rozpoczęto 50 lat temu i wytwarzano przez kolejnych 10 lat. Co by o nim nie sądzić, Srebrzysty Obłok był

ważnym modelem w historii marki - jako pierwszy Rolls-Royce miał standardowe nadwozie. Dotychczas firma produkowała podwozia, a nabywca sam wybierał nadwozie oferowane przez wyspecjalizowanych wytwórców karoserii, takich jak Mulliner Park Ward czy James Joung. Ze względu na starą przyjaźń, fabryka nadal udostępniała swoje podwozia wytwórcom karoserii, jednak było to zjawisko raczej

marginalne.
W związku z tą technologią Silver Cloud miał nadwozie osadzone na solidnej ramie. Długość pojazdu wynosiła 540 cm, rozstaw osi - 312 cm, a masa własna - 1920 kg. Jej rozpędzanie powierzono 6-cylindrowemu silnikowi benzynowemu o pojemności 4,9 l o niepodawanej przez producenta mocy. Na ewentualne pytania dociekliwych firma

wyjaśniała, że moc jest wystarczająca i miała rację. Prędkość maksymalna wynosiła 160 km/h, a czas rozpędzania do "setki" - 14,4 s. Jeżeli kogoś razi zużycie paliwa na poziomie 20 l na 100 km, nie powinien jeździć tym autem.
Zasadą firmy było stosowanie sprawdzonych i absolutnie niezawodnych rozwiązań, gdyż "najlepszy samochód na świecie" nie mógł mieć innych. Jak uczy historia, wielu producentów sparzyło sobie palce na nowinkach, które okazały się niewypałem i często były przyczyną upadku. Rolls-Royce nie popełniał tego błędu, czego dowodem jest silnik z mieszanym układem zaworów - wydechowe - dolne, dolotowe -

górne. Pojazd miał dwa układy hamulcowe - hydrauliczny na koła przednie i mechaniczny - na koła tylne. To nic, że układ mechaniczny już dawno został wyeliminowany w samochodach konkurencji, ważne, że działał i to wystarczająco skutecznie i nie powodował szarpania. Legendarny komfort jazdy zapewniała tylna oś sztywna oparta na resorach piórowych.
Warto zwrócić uwagę, że Silver Cloud w porównaniu z pokazanym w tym samym 1955 roku Citroen DS 19 był ostoją konserwatyzmu w każdym calu. Tak się jednak składało, że najważniejsi ludzie tego świata, poza nielicznymi odszczepieńcami, wybierali jednak Rolls-Royce’a. Na wyraźne życzenie montowano klimatyzację, a dla tych, którzy chcieli

odseparować się od wścibskiego szofera produkowano wersję z wydłużonym o 10 cm rozstawem osi i szybą w środku.
W 1959 r. zaprezentowano Silver Cloud’a II. Firma starała się ulżyć ciężkiej pracy kierowców, obdarzając ich nowym silnikiem o pojemności 6,2 l i standardowym wspomaganiem układu kierowniczego oraz automatyczną, 4-biegową skrzynią przekładniową. Demokratyzacja postępowała nieuchronnie.
Zgodnie z duchem czasu w 1962 r. zaprezentowano Silver Clouda III ze zmodernizowanym nadwoziem i poczwórnymi reflektorami, którego produkowano do 1965 r. W ciągu 10 lat wytworzono ok. 7400 sztuk Srebrnego Obłoku. To ostatni prawdziwy Rolls-Royce. Następny model, Silver Shadow (Srebrzysty Cień), miał samonośne nadwozie, niezależne zawieszenie tylne i hamulce tarczowe przy wszystkich kołach. Albo rewolucja, albo prowokacja.
Rajd Pojazdów Zabytkowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Te popularne seriale wracają na ekrany tej jesieni. Sprawdź, co o nich wiesz - QUIZ
- Nowa żona Ronaldo: czwarta i młodsza od niego o 14 lat. Takie było ich wesele [WIDEO]
- Nowy "Znachor" to najlepsza ekranizacja w historii? Tym się różni od starego klasyka
- Trzyosobowa rodzina zginęła w wypadku na A1. Wiadomo, z jaką prędkością pędziło auto