Kolejka po wypłaty

Michał Gigołła, Przemysław Ziółek

Byli pracownicy upadłej spółki Jelcz Samochody Ciężarowe złożyli wczoraj w sądzie gospodarczym zażalenie na pracę syndyka. Twierdzą, że od wielu miesięcy nie mogą doprosić się zaległych wypłat.

 

- Większość z nas do dzisiaj nie spłaciło kredytów bankowych i długów zaciągniętych u rodziny. Niektórzy, żeby mieć na życie, nie płacili za prąd, gaz, telefon i czynsz. Cały czas rosną odsetki - mówi Beata Ostrowska, były pracownik spółki Jelcz Samochody Ciężarowe.

Firma jest jej winna około 10 tysięcy złotych. - Było nam bardzo trudno. Czasami nawet brakowało pieniędzy na chleb - wspomina.

 

Upadłość należącej do Grupy Zasada S.A. firmy Jelcz Samochody Ciężarowe (to jedna z trzech spółek powstałych po podziale dawnych Jelczańskich Zakładów Samochodowych) ogłoszono w maju ubiegłego roku. Jej dług przekraczał dwanaście milionów złotych. Pracownicy nie dostawali pieniędzy od listopada 2003.

 

- W maju ubiegłego roku, gdy spółkę przejęła pani syndyk, liczyliśmy, że sytuacja się poprawi. Trwała produkcja, pracownicy dostawali bieżące wypłaty. Otrzymaliśmy nawet trzy zaległe pensje i odprawy z funduszu świadczeń gwarantowanych - wspomina Ostrowska.

Na tym się jednak skończyło.

 

Tydzień temu syndyk sprzedała upadłą firmę spółce Jelcz Komponenty, również należącej do Grupy Zasada. Nowy właściciel nie przejął długów firmy. A około stu dwudziestu byłych pracowników, którzy zostali zwolnieni lub przeszli na świadczenia przedemerytalne, nie doczekało się wpłat. Niektórym firma jest winna nawet 20 tys. zł.

 

- Mamy prawomocne wyroki sądu, a od wielu miesięcy nie możemy doczekać się swoich pieniędzy. Boimy się, że nie zobaczymy ich w ogóle - mówi Zdzisław Caputa, były pracownik. - A wiemy, że pieniądze są. Ostatnio firma sprzedała przecież pięćdziesiąt wyprodukowanych przez siebie samochodów ciężarowych - podkreśla.

 

- Mówiło się, że wypłaty dostaniemy do końca ubiegłego roku, później słyszeliśmy o lutym, następnie o marcu. Teraz dowiadujemy się, że wszystko może potrwać jeszcze pół roku - wyliczają byli pracownicy.

 

- Chcemy, by sąd interweniował w sprawie poczynań pani syndyk - mówi Ostrowska. Pod złożonym wczoraj w sądzie gospodarczym zażaleniem podpisało się 41 osób.

 

Syndyk Danuta Bierońska radzi, by pracownicy uzbroili się w cierpliwość. - Zaległości wobec nich, podobnie jak te wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, należą do tak zwanej pierwszej grupy zaszeregowania - podkreśla.

 

A to oznacza, że będą wypłacane w pierwszej kolejności. W tej grupie do zapłaty są cztery miliony złotych.

 

- Spośród wszystkich wierzycieli pracownicy są w najlepszej sytuacji. Mogą być pewni, że pieniądze dostaną. Musi to jednak potrwać - mówi Bierońska.

Decyzja o wypłacie zaległych pensji już zapadła. - Musi się jednak uprawomocnić - tłumaczy syndyk.

 

Wypłaty miały ruszyć na początku roku, ale jeden z wierzycieli firmy wniósł sprzeciw do zaproponowanego podziału majątku. Procedura ruszyła więc od początku.

Za 50,4 mln zł będzie remontowana droga Polańczyk - Wołkowyja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na motofakty.pl Motofakty
Dodaj ogłoszenie