Złom w służbie policji

Krzysztof M. Kaźmierczak

Biednych nie stać na tanie zakupy. Dysponująca skromnym budżetem policja wydaje jednak pieniądze często bardzo pochopnie.

 

Najprawdopodobniej najgorszym zakupem ostatnich lat są rumuńskie ARO. Te znienawidzone z powodu awaryjności przez leśników (otrzymali je przed dziesięcioma laty) auta właśnie zaczęto dostarczać do jednostek policji w całym kraju...

 

Opóźniona dostawa

 

Przetarg na samochody osobowo-terenowe w specjalizowanej policyjnej wersji operacyjno-konwojowej ogłosiło w 2004 r. Biuro Logistyki Komendy Głównej Policji w Warszawie. Za 105 rumuńskich ARO 246 policja zapłaciła aż 6 615 084 zł - czyli 63 tys. zł za każde auto.

 

Umowę podpisano w październiku 2004 r. Zgodnie z przepisami zamówienie miało być zrealizowane najpóźniej do 15 grudnia 2004 r. Policja otrzymała jednak radiowozy później. Kiedy dokładnie - nie wiadomo. Do jednostek policji zaczęły trafiać dopiero pół roku później. Do Wielkopolski dostarczono 5 egzemplarzy. Otrzymały go (lub dostaną wkrótce) jednostki w Pile, Zbąszyniu, Nowym Tomyślu, Wolsztynie oraz Komisariat Wodny w Poznaniu.

 

Auto z koszmarów

 

Wielkopolscy policjanci jeszcze nie zdążyli bliżej poznać rumuńskiej techniki motoryzacyjnej. W województwach, gdzie pojazdy dostarczono wcześniej, funkcjonariusze zdążyli je już znienawidzić. Przedstawiamy opinie niektórych policjantów (prosili o anonimowość).

 

- Już od początku nie działał w nim np. obrotomierz. Kiedy chciałem ustawić wewnętrzne lusterko, zostało mi w ręku - opisuje swoje doświadczenia z ARO jeden z funkcjonariuszy. - Po dwóch dniach użytkowania, drzwi pasażera zablokowały się, z tyłu z drzwi powypadały wszystkie uszczelki.

 

- Nasze wspaniałe ARO przejechało w sumie tylko 700 km i pociekło z silnika, układu chłodniczego. Dobrze, że to zauważyliśmy w porę... Koledzy z sąsiedniej jednostki nie byli tak spostrzegawczy i silniczek się zatarł - mówi inny policjant.

 

Do skręcania w prawo

 

Policjanci skarżą się nie tylko na awaryjność ARO. Samochód jest wolny i dużo pali (na trasie ok. 12 l na 100 km). Wysoki kierowca ma problemy ze skręcaniem w lewo, gdyż jego noga wciśnięta jest między drzwi a kierownicę. Na tylne siedzenia trudno wsiąść samemu, a co dopiero wepchnąć tam agresywnego zatrzymanego.

 

Czy zostaną wyciągnięte konsekwencje wobec osób odpowiedzialnych za zakup zawodnych samochodów? Czy policja wystąpi do zwycięzcy przetargu z reklamacją pojazdów? W chwili obecnej na to się nie zanosi. - Pierwsze słyszę, żeby z tymi samochodami był jakikolwiek problem - mówi Alicja Hytrek, rzecznik komendanta głównego policji.

 

Policjanci widzą tylko jedną zaletę ARO. Każdy samochód (nawet stojący w serwisie) oznacza większy limit kilometrów, który mogą przejechać podczas patroli. Przypisane do awaryjnych terenówek kilometry policjanci będą mogli wyjeździć innymi radiowozami...

 

Wady najczęściej stwierdzane w radiowozach ARO:

- wycieki z tylnego mostu i zbiornika paliwa,

- problemy ze sprzęgłem i skrzynią biegów,

- awarie drzwi i zamka bagażnika.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty