Biednych nie stać na tanie zakupy. Dysponująca skromnym budżetem policja wydaje jednak pieniądze często bardzo pochopnie.
Najprawdopodobniej najgorszym zakupem ostatnich lat są rumuńskie ARO. Te znienawidzone z powodu awaryjności przez leśników (otrzymali je przed dziesięcioma laty) auta właśnie zaczęto dostarczać do jednostek policji w całym kraju...
Opóźniona dostawa
Przetarg na samochody osobowo-terenowe w specjalizowanej policyjnej wersji operacyjno-konwojowej ogłosiło w 2004 r. Biuro Logistyki Komendy Głównej Policji w Warszawie. Za 105 rumuńskich ARO 246 policja zapłaciła aż 6 615 084 zł - czyli 63 tys. zł za każde auto.
Umowę podpisano w październiku 2004 r. Zgodnie z przepisami zamówienie miało być zrealizowane najpóźniej do 15 grudnia 2004 r. Policja otrzymała jednak radiowozy później. Kiedy dokładnie - nie wiadomo. Do jednostek policji zaczęły trafiać dopiero pół roku później. Do Wielkopolski dostarczono 5 egzemplarzy. Otrzymały go (lub dostaną wkrótce) jednostki w Pile, Zbąszyniu, Nowym Tomyślu, Wolsztynie oraz Komisariat Wodny w Poznaniu.
Auto z koszmarów
Wielkopolscy policjanci jeszcze nie zdążyli bliżej poznać rumuńskiej techniki motoryzacyjnej. W województwach, gdzie pojazdy dostarczono wcześniej, funkcjonariusze zdążyli je już znienawidzić. Przedstawiamy opinie niektórych policjantów (prosili o anonimowość).
- Już od początku nie działał w nim np. obrotomierz. Kiedy chciałem ustawić wewnętrzne lusterko, zostało mi w ręku - opisuje swoje doświadczenia z ARO jeden z funkcjonariuszy. - Po dwóch dniach użytkowania, drzwi pasażera zablokowały się, z tyłu z drzwi powypadały wszystkie uszczelki.
- Nasze wspaniałe ARO przejechało w sumie tylko 700 km i pociekło z silnika, układu chłodniczego. Dobrze, że to zauważyliśmy w porę... Koledzy z sąsiedniej jednostki nie byli tak spostrzegawczy i silniczek się zatarł - mówi inny policjant.
Do skręcania w prawo
Policjanci skarżą się nie tylko na awaryjność ARO. Samochód jest wolny i dużo pali (na trasie ok. 12 l na 100 km). Wysoki kierowca ma problemy ze skręcaniem w lewo, gdyż jego noga wciśnięta jest między drzwi a kierownicę. Na tylne siedzenia trudno wsiąść samemu, a co dopiero wepchnąć tam agresywnego zatrzymanego.
Czy zostaną wyciągnięte konsekwencje wobec osób odpowiedzialnych za zakup zawodnych samochodów? Czy policja wystąpi do zwycięzcy przetargu z reklamacją pojazdów? W chwili obecnej na to się nie zanosi. - Pierwsze słyszę, żeby z tymi samochodami był jakikolwiek problem - mówi Alicja Hytrek, rzecznik komendanta głównego policji.
Policjanci widzą tylko jedną zaletę ARO. Każdy samochód (nawet stojący w serwisie) oznacza większy limit kilometrów, który mogą przejechać podczas patroli. Przypisane do awaryjnych terenówek kilometry policjanci będą mogli wyjeździć innymi radiowozami...
Wady najczęściej stwierdzane w radiowozach ARO:
- wycieki z tylnego mostu i zbiornika paliwa,
- problemy ze sprzęgłem i skrzynią biegów,
- awarie drzwi i zamka bagażnika.
Strefa Biznesu - inwestycje w samochody klasyczne
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?