Złodzieje w Łodzi

(em) - Express Ilustrowany

W tym roku łupem złodziei padło w Łodzi już 600 samochodów. Najwięcej Fiatów, Renault, Volkswagenów, Mercedesów oraz aut produkcji koreańskiej i japońskiej.

 

Jedną z najgroźniejszych łódzkich szajek specjalizujących się w rozbieraniu na części kradzionych Renault Megane rozbili policjanci z komisariatu przy ul. Kopernika. Szefem grupy był 27-letni Tomasz R., który wcześniej pracował jako blacharz w salonie samochodowym przy ul. Żeligowskiego. Dziuplę urządził na terenie nieczynnej fabryki przy ul. Andrzeja Struga. W skład szajki wchodził także poszukiwany przez policję 45-letni Andrzej G., były pracownik wydziału komunikacji Urzędu Miasta Łodzi, 27-letni Artur K. z Brzezin i 23-letni Michał J. Wszystkim rekomendację do pracy przy rozbiórce aut wystawili złodzieje specjalizujący się w kradzieżach samochodów.

 

Wymontowane części, przestępcy przechowywali w tzw. magazynie, na czwartym piętrze pobliskiego budynku. Panował w nim wzorowy porządek. Osobno leżały silniki, drzwi, resory, koła, elementy zawieszenia i moduły komputerowe. Policyjni eksperci ustalili, że wymontowano je z co najmniej jedenastu najnowszych modeli Renault Megane oraz skradzionej w Warszawie Hondy Accord.

 

Podejrzewa się, że paserzy współpracowali ze złodziejami samochodów, którzy na swoich usługach mieli kieszonkowców. Przestępcy działali w Łodzi, Warszawie, Bełchatowie, Chorzowie i jeszcze kilku innych miastach. Karty chipowe, które służą do uruchamiania Renault, kieszonkowcy kradli klientom hipermarketów. Przekazywali je później wspólnikom i ci bez problemu odjeżdżali samochodami. Skradzione auta złodzieje odstawiali na podwórko przy ul. A. Struga. Za rocznego lub dwuletniego Renault Megane Tomasz R. płacił im 3-4 tys. zł. Elementy rozebranych aut upłynniał na giełdzie samochodowej w Łodzi i w Słomczynie.

 

"Gruby" i "Ajnsztajn"

 

Bezczelność złodziei samochodów jest ogromna. Na ul. Zbocze policjanci wylegitymowali kilku młodych mężczyzn, którzy próbowali włamać się do samochodu. Jeden z nich - 19-latek - zaczął grozić policjantom pobiciem. Pomówił też jednego z funkcjonariuszy, że jest pijany.

 

Niedawno w ręce policjantów wpadli jedni z najgroźniejszych łódzkich złodziei samochodów: 51-letni Krzysztof G., ps. Gruby, i 29-letni Marek K., ps. Ajnsztajn. Zatrzymano także współpracującego z nimi pasera, 20-letniego Rafała S. Przestępcy specjalizowali się w kradzieżach aut metodą na tzw. korkociąg.

 

- Przy pomocy urządzenia działającego podobnie jak korkociąg wyciągali zamek z drzwi samochodu, dorabiali do niego kluczyk i po podłączeniu modułu rozkodowującego alarm, uruchamiali silnik i odjeżdżali - opowiada podinsp. Marek Wrzawiński, naczelnik sekcji do walki z przestępczością samochodową.

 

Przestępcy działali w nocy. Wyciąganiem zamków z drzwi samochodów zajmował się "Ajnsztajn", dorabianiem kluczyków jego szwagier Krzysztof G. Policja podejrzewa, że na swoim koncie mają kradzież co najmniej 20 nowych Fiatów Punto, Palio Weekend, Siena, Stilo oraz starszych typów Mercedesów osobowych i transportowych.

 

Samochody były rozbierane na części w garażu w Janówku koło Andrespola na terenie posesji rodziców Rafała S. Funkcjonariusze znaleźli tam podzespoły z ośmiu samochodów.

 

Policjanci gang rozpracowywali od kilku tygodni. Gdy dowiedzieli się, że w nocy złodzieje z ul. Elsnera zamierzają skraść czerwonego Fiata Punto, urządzili zasadzkę. "Ajnsztajna" i jego kumpla zatrzymali po krótkim pościgu w Andrespolu.

 

"Ajnsztajn" i "Gruby" są mieszkańcami Andrespola. Młodszy z nich w październiku ubiegłego roku po 10 latach wyszedł warunkowo z więzienia, gdzie odsiadywał wyrok za zgwałcenie córki znanego piłkarza. "Grubego" w październiku ubiegłego roku oraz w styczniu 2005 r. policjanci przyłapali na kradzieży samochodów. Sąd zwolnił go jednak z aresztu.

 

Wpadka "Łukiego"

 

Po kilkumiesięcznych poszukiwaniach w ręce policji wpadł także 24-letni Łukasz S., znany w łódzkim półświatku jako "Łuki". Jego łupem padło co najmniej 30 aut.

 

Łukasz S. specjalizował się w kradzieżach Mercedesów, Volkswagenów, Daewoo i Fiatów starszych roczników. Nie gardził również akcesoriami samochodowymi. Ostatniej kradzieży "Łuki" dopuścił się w nocy na ul. Chryzantem, gdzie jego łupem padł Nissan Micra na próbnych tablicach rejestracyjnych.

 

- Następnego dnia złodziej skontaktował się ze mną telefonicznie i zażądał 1000 zł okupu. Pieniądze miałem przekazać przez kuriera - mówi Marek Chmielewski, właściciel nissana.

 

Drugi raz złodziej nie zdążył zatelefonować. Policjanci z sekcji do walki z przestępczością samochodową dopadli go w wynajętym mieszkaniu na Dołach. Znaleźli tam teczkę z dokumentami, skradzioną z Nissana Micry, radioodtwarzacze, tablice rejestracyjne, kołpaki, koła dojazdowe oraz łamaki. Narzędzia pracy "Łuki" kupował m.in. od 38-letniego właściciela nielegalnego warsztatu ślusarskiego przy ul. Senatorskiej.

 

Skradzioną Micrę funkcjonariusze odnaleźli na ul. Spornej. Na ul. Kasprzaka za barem piwnym stało Daewoo Tico, które ukradł wcześniej.

 

Przestępczą działalność "Łuki" rozpoczął jako nastolatek. W ubiegłym roku za kradzieże samochodów został zatrzymany przez policję i tymczasowo aresztowany. Sąd uchylił jednak areszt i "Łuki" wyszedł na wolność. We wrześniu został skazany na 2,5 roku więzienia. Nie stawił się jednak do aresztu i zaczął się ukrywać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty