Tak wygląda tzw. metoda na dubla (albo na bliźniaka czy na klona) - najnowszy proceder, coraz powszechniejszy wśród
złodziei samochodów. Metoda dotyczy sposobu rejestracji, a tym samym legalizacji kradzionych aut. Złodzieje kradną dokumenty wozów, na które następnie rejestrują auta w Polsce. Dowody najczęściej pochodzą z innych europejskich krajów, np. z Hiszpanii, Włoch, Belgii i Czech. Oczywiście auta również pochodzą z kradzieży. Najwięcej takich przypadków jest ostatnio na Pomorzu.
To właśnie tam dwóch mężczyzn - Tomasz K. oraz Mariusz M. - zostało zatrzymanych przez gdańską policję. Obaj mają na koncie wyroki skazujące za wcześniejsze przestępstwa. Podejrzani są o kradzież 21 (w tym wielu luksusowych) samochodów. Policja odzyskała wszystkie. Są warte blisko 3 mln zł. Za włamanie do pojazdu i jego kradzież grozi do 10 lat pozbawienia wolności, natomiast za przerobienie numerów identyfikacyjnych do 3 lat więzienia.
Dlaczego tak łatwo wykorzystać cudze dokumenty?
- W Hiszpanii na przykład zaginionych dokumentów szuka się nie dłużej niż pięć dni. Po tym czasie stwierdza się przepadek i wystawia nowe. Przestępcy wykorzystują ten fakt i szybko meldują się z nimi w polskich urzędach, by zarejestrować inne skradzione auto - mówi funkcjonariusz operacyjny z Wydziału do Walki z Przestępczością Samochodową gdańskiej komendy policji.
Jednym słowem, wystarczy ukraść albo odkupić dokumenty w Hiszpanii, a potem "dobrać" sobie auto pod dane z dowodu rejestracyjnego. Wybór na rynku jest taki, że nie ma problemu ze znalezieniem odpowiedniego koloru, pojemności silnika czy rodzaju nadwozia. Wystarczy ukraść i powtórnie je zarejestrować w Polsce.
Śląskiej policji ten proceder także jest znany. Aktualnie wydział zwalczający przestępczość samochodową jest w trakcie rozpracowywania podobnej sprawy.
- Ze względu na to, że jesteśmy w trakcie czynności, nie możemy ujawniać szczegółów. Ten proceder jest składnikiem kilku przestępstw - mówi Rafał Katolik z Wojewódzkiej Komendy Policji.
Jak przyznają policjanci, szajki kradnące samochody mogą być klientami innych złodziei, kradnących dokumenty. - To nie jest dosłownie kradzież samochodów, ale sposób legalizacji już skradzionych albo "zamówionych". Cały proceder wiąże się ściśle z paserstwem - dodaje Andrzej Gąska, rzecznik śląskiej policji.
Sprawa nabiera rumieńców, kiedy weźmiemy pod uwagę nieustający strumień kradzionych samochodów, płynący do Polski praktycznie z każdej strony. Od początku roku funkcjonariusze straży granicznej w Bielsku-Białej doprowadzili do zatrzymania 23 kradzionych samochodów różnych marek. Ich wartość szacowana jest na ponad 1,1 mln zł. Zostały skradzione na terenie różnych krajów Unii Europejskiej i przemycone do Polski.
W połowie maja bielska straż graniczna przechwyciła campera, wartego ponad 150 tys. zł. - Funkcjonariusze ustalili, że samochód został ukradziony na terenie Włoch. Odnalezienie pojazdu było możliwe dzięki zgłoszeniu kradzieży do bazy Systemu Informacyjnego Schengen - mówi Katarzyna Walczak, rzeczniczka Śląsko-Małopolskiego Oddziału Straży Granicznej w Raciborzu.
źródło: Dziennik Zachodni
Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?