Z bagażem na dachu

Krzysztof Franek
Mamy zaledwie półmetek wakacji, a przy tym raczej suche i gorące lato, więc więcej jest chętnych na bagażniki koszowe. W czasie deszczu bardziej sprawdzają się autoboksy.

Dawniej takiego wyboru nie było. Kiedy jechało się z liczną rodziną
na dłuższe wczasy w kraju, a jeszcze bardziej, gdy udało się wykupić camping
w Bułgarii, Jugosławii lub Grecji, trzeba było nabyć bagażnik z odpowiednimi
do modelu auta uchwytami dachowych rynienek odpływowych i w tym koszu,
wykonanym z płaskowników oraz rurek przewoziło się liczne bagaże. Musiały
być oczywiście dobrze zapakowane w wodoszczelne worki albo takież torby
i walizy i potem bezpiecznie przypięte gumowymi pająkami lub mniej elastycznymi,
ale trwalszymi rzemieniami.
Współczesne bagażniki kupuje się według potrzeb, którym mają służyć.
Mogą to być wspomniane boksy, czyli zamykane plastikowe walizki, mieszczące
sprzęt turystyczny (tzw. trumienki) lub ubrania, mogą być tradycyjne kosze,
obecnie już znacznie trwalsze i nie wyginające się, nie korodujące, bo
pokryte powłoką lakierniczą. Dostępne są również urządzenia do przewozu
rowerów, nart, desek surfingowych. Kupując kosz czy inne elementy warto
pamiętać o wybraniu modelu z regulacją. Wadą bagażników koszowych jest
to, że poddawane są zewnętrznym czynnikom: złożone na nich bagaże mogą
przemoknąć, brudzą się i łatwo ukraść je podczas postoju.
Boksy są także narciarskie długie, i towarowe, czyli szersze, krótsze,
kwadratowe. Mają pojemność 300 do 460 l, co stanowi niezły dodatkowy bagażnik.
A w dodatku ich kształt pozwala zapakować i przewozić nawet takie sprzęty
jak stolik campingowy i krzesełka. W Europie boksy stanowią około 80 proc.
sprzedawanych bagażników. W Polsce ich cena waha się od 500 do 1500 zł.
Rower i w drogę
Jeśli chcemy aktywnie spędzać wakacje lub weekendy, to zabieramy ze
sobą rowery. Moda na rowery składane, przewożone w pokrowcach, już minęła,
bo też łatwość ich składania była odwrotnie proporcjonalna do walorów użytkowych,
czyli jeżdżenia. Ale współczesny rower - "góral", "kolarzówka" czy zwykły
turystyczny - musi być jakoś przewieziony. Najbezpieczniejsze jest przewożenie
ich w specjalnych uchwytach na dachu. Ich ceny wahają się od kilkudziesięciu
do kilkuset złotych, które to różnice wynikają m.in. z obsługi oraz zabezpieczenia
przed kradzieżą. Na przykład w modelu Sprinter Auto Maxi wystarczy jednym
ruchem gałki ścisnąć ramę i przekręcić klucz antyzłodziejski. Trzeba też
pamiętać o taśmach, przytwierdzających koła do szyny. Najbezpieczniejsze
są z metalową, samozaciskającą się klamrą, lub wysokiej klasy obejmy gumowe
z podwójnym zabezpieczeniem.
Windą do góry
Ale rower trzeba na dach samochodu jakoś wnieść (w niektórych autach
można rowery montować z tyłu pojazdu). Kobietom i osobom słabszym lub niskiego
wzrostu ta czynność sprawia sporo kłopotu. I właśnie dla nich wymyślono
lifter, czyli windę rowerową. Skonstruowała go firma Madige - stąd nazwa
Madigemotion. Załadunek rowerów odbywa się nisko, z boku auta. Tam ustawia
się, ważące czasem 20 kg, rowery w szynach uchwytu, przypina paskami i
przykręca gałkami z zamkami. Następnie cały stelaż, na zasadzie dźwigni
łatwo podnosi się i ustawia na systemie dachowym.
I na koniec zasady transportu bagażu na dachu. Nie powinno się przesadzać
z prędkością, hamować gwałtownie, jeśli nie ma takiej potrzeby, natomiast
co jakiś czas należy sprawdzać zamocowanie bagażu. Jeśli wieziemy rowery,
to powinniśmy jechać z prędkością mniejszą niż 90 km/h i szczególnie ostrożnie
prowadzić na trudnych drogach, krętych bądź wyboistych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty