Wystarczy woń alkoholu, żeby stracić prawko

A.Olejniczak, M.Jałoszewski

Jeśli policjant poczuje od kierowcy woń alkoholu, może natychmiast zabrać prawo jazdy. Kierowcy nie pomoże już odmowa dmuchania w alkomat i domaganie się badania krwi. Drogówka korzysta z prawa, które daje jej nowelizacja ustawy o ruchu drogowym.

 

Boleśnie przekonał się o tym Adam O. ze Zduńskiej Woli, który oplem staranował mercedesa. Przejeżdżał przez Boczki w woj. łódzkim. Policjanci z drogówki uznali, że to z jego winy doszło do stłu­czki. Zażądali, żeby dmuchał w alkomat. Mężczyzna odmówił, ale stwierdził, że chętnie podda się badaniu krwi. Liczył, że w ten sposób uniknie zatrzymania dokumentów. Był bardzo zaskoczony, gdy policjanci jednak zabrali mu prawo jazdy.

 

Niestety dla niego, postąpili słusznie. Nowe prawo o ruchu drogowym daje policji do ręki oręż w walce z pijanymi kierowcami. Dzięki niemu, tak jak w USA (patrz ramka), drogówka natychmiast może eliminować ich z ruchu.

 

Andrzej Kucharski, naczelnik Sekcji Ruchu Drogowego Komendy Powiatowej Policji w Zduńskiej Woli, wyjaśnia, że stary przepis pozwalał zatrzymać dokumenty dopiero po stwierdzeniu, że kierowca był nietrzeźwy. Musiał być niezbity wynik badania.

 

- Jeśli nie było dowodu, nie można było prawa jazdy zatrzymać - tłumaczy Kucharski. - Kierowca mógł dokument zachować i jeździć samochodem do czasu, aż laboratorium potwierdziło obecność alkoholu w organizmie. Co więcej, informacja o zatrzymaniu uprawnień nie trafiała do wydziału komunikacji, więc sprytny kierowca mógł wyrobić sobie wtórnik prawa jazdy i bez przeszkód prowadzić. Teraz się to skończyło.

 

Pan Adam i kilku innych kierowców, zatrzymanych w podobnych okolicznościach przez łódzką policję, muszą czekać na wyniki badań krwi. Dopóki nie nadejdą, ich prawa jazdy będą leżeć w biurkach policjantów. Laboratorium ma miesiąc na odpowiedź.

 

To nie koniec nowości na polskich drogach. MSWiA ma już gotowy projekt nowego rozporządzenia regulującego zasady kontroli drogowych. Zmiany nie są rewolucyjne. Rozporządzenie precyzuje głównie zasady zatrzymywania samochodów przez straż graniczną i celników po tym, jak weszliśmy do strefy Schengen. Nowością jest np. dokładne określenie, jak ma wyglądać sprawdzanie stanu hamulców czy poziomu emisji spalin.

 

W USA kierowcy wykonują test linii

 

W Stanach Zjednoczonych kierowcy, którzy są po kielichu, muszą pokazać, że chodzą prosto.  Jest to tzw. test linii. Policjant prosi kierowcę, żeby przeszedł osiem metrów wzdłuż krawędzi jezdni. Ta­kim próbom są poddawani nie tylko pija­ni, ale też kierowcy pod wpływem nar­kotyków lub środków psychotropowych. - Testowi można poddać również osoby, które podej­rzewa się o zaburzenia psychofizyczne - mówi "Polsce" mec. Marek Małecki, który pracował w USA jako prawnik. Test linii jest już utartym, stosowanym powszechnie zwyczajem. Oprócz tego polic­janci mają także do dyspozycji alkotesty.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polski przemysł motoryzacyjny, szanse i zagrożenia - debata

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty