Wypadek w Gran Turismo w Poznaniu

Marcin Idczak, Krystian Lurka
Wypadek na Gran Turismo w Poznaniu Fot: Waldemar Wylegalski
Wypadek na Gran Turismo w Poznaniu Fot: Waldemar Wylegalski
Podczas Gran Turismo w Poznaniu na ul. Hlonda w Poznaniu jeden z najszybszych i najdroższych samochodów na świecie wjechał w tłum widzów. Wśród rannych, których przewieziono do szpitala, jest też rodzeństwo dzieci w wieku 6 i 7 lat. Nie było szans, by uciec przed rozpędzonym autem!

Pomimo wypadku, w którym rannych zostało 17 osób, impreza Gran Turismo w Poznaniu ma być kontynuowana.

Wypadek na Gran Turismo w Poznaniu Fot: Waldemar Wylegalski
Wypadek na Gran Turismo w Poznaniu Fot: Waldemar Wylegalski

Organizatorzy poinformowali, że w kolejnych dniach kierowcy mają spotkać się na Torze Poznań. Czy najszybsze samochody przyjadą do Poznania za rok?

– Za wcześnie jest jeszcze, by myśleć o tym, czy impreza będzie się odbywała w kolejnych latach i czy jeśli tak, to zmieni się jej formuła – mówi Marcin Jelinek z biura organizatora imprezy.

Na zjazd przyjechało około 170 najdroższych i najszybszych samochodów, które poruszają się po drogach.

Gran Turismo w Poznaniu: Nie było szans, by uciec przed rozpędzonym autem
W niedzielę od godz. 15  ich kierowcy mieli zaprezentować auta oraz umiejętności publiczności na ul. Hlonda w Poznaniu. Przyszło kilkadziesiąt tysięcy widzów Gran Turismo w Poznaniu. Część z nich ustawiła się przy nasypie. Niektórzy weszli na  niego, by lepiej widzieć. Dla kilkudziesięciu osób nie starczyło miejsca. Stali tuż przy barierkach, które ustawione były niemal na samym krawężniku tuż przy jezdni.

Było kilka minut po godz. 16. Na drodze pojawiło się żółte auto – Koenigsegg, jeden z najszybszych pojazdów na świecie.Warte milion euro auto może poruszać się z prędkością 400 km/h.

Jednak świadkowie niezbyt pozytywnie wypowiadają się o umiejętnościach kierowcy z Norwegii.

Wypadek na Gran Turismo w Poznaniu Fot: Waldemar Wylegalski
Wypadek na Gran Turismo w Poznaniu Fot: Waldemar Wylegalski

– Próbował zrobić tak zwanego bączka, czyli obrócić się z pełnym impetem o 180 stopni. Raz mu nie wyszło. Publiczność zaczęła się śmiać – mówi Justyna Skoczelas, świadek wypadku, która oglądała samochody na Gran Turismo w Poznaniu. Jej zdaniem to zirytowało kierowcę. – Chciał chyba zrobić show i popisać się. Niestety, droga w tym miejscu była zbyt wąska. Druga próba była jeszcze gorsza od pierwszej – dodaje.

Jednak kierowca, gdy wyjechał na prostą, zaczął dodawać gazu. Autem zarzuciło. – Prawymi kołami najechał na krawężnik. Wybiło go i nie wyhamował – wspomina Justyna Skoczelas.

Pojazd z ogromnym impetem przeleciał nad krawężnikiem i wjechał w publiczność. Na chodniku i trawniku leżało kilkanaście osób. Niektóre z nich krzyczały, inne nie mogły się  ruszyć. Na miejsce podjechała pierwsza karetka pogotowia, która stanowiła zabezpieczenie medyczne Gran Turismo w Poznaniu. Niektórzy z widzów zaczęli pomagać ratownikom. – Inni krzyczeli z przerażenia, część robiła zdjęcia zniszczonemu samochodowi. Inni biegli, żeby zobaczyć, co się stało, pozostali uciekali z miejsca wypadku. Totalny chaos – dodaje Justyna Skoczelas.

Jej zdaniem organizacja nie należała do najlepszych. – Jak ludzi mogły ochronić blaszane barierki? – pyta.

Policja nie chce jeszcze wypowiadać się na temat szczegółów zdarzenia. Józef Klimczewski, naczelnik poznańskiej drogówki, wyjaśnia, że na pytania o ewentualną winę i sposób zorganizowania imprezy odpowie prokuratorskie dochodzenie.

Natomiast Peter Ternström, organizator Gran Turismo w Poznaniu twierdzi, że zrobił wszystko, co mógł, aby do tragedii nie doszło.

Wypadek na Gran Turismo w Poznaniu Fot: Waldemar Wylegalski
Wypadek na Gran Turismo w Poznaniu Fot: Waldemar Wylegalski

– Zapewniamy, że z naszej strony zachowaliśmy wszystkie środki bezpieczeństwa wymagane przy organizacji takich imprez – mówi organizator. – Organizacja Gran Turismo w Poznaniu została skonsultowana z policją i posiadamy wszystkie potrzebne zezwolenia i opinie. W tym momencie to wszystko, co możemy powiedzieć – dodaje.

Impreza dla publiczności odbywała się na ul. Hlonda. Normalnie na niej obowiązuje ograniczenie do 70 km/h. – Na pewno nie przez przypadek taka tam obowiązuje – mówi Maciej Rybarczyk, kierowca rajdowy. Wyjaśnia, że na takich pokazach, przy takim zabezpieczeniu samochody powinny jechać najwyżej 50–80 km/h.  – Tak, by ludzie mogli popatrzeć na auta, aby było w miarę bezpiecznie – dodaje.

Tak się jednak nie stało. Norweski kierowca, który wjechał w tłum kibiców, mógł mieć naliczniku około setki. Peter Ternström na pytanie o to, czy wypadek mógł być winą kierowcy, nie chciał odpowiedzieć. Jednak według Michała Tomczaka, uczestnika Gran Turismo w Poznaniu, umiejętności kierowcy mogły budzić wiele wątpliwości.

– Najważniejszy jest dla nas teraz stan rannych  – podsumowuje Marcin Jelinek z biura organizatora imprezy. Według lekarzy stan czterech rannych jest ciężki, ale ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. – Przyjęliśmy między innymi rodzeństwo w wieku 6 i 7 lat – mówi Sylwia Świdzińska, zastępca dyrektora szpitala dziecięcego przy ul. Krysiewicza. – Dzieci mają liczne złamania – dodaje.

źródło: Głos Wielkopolski

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty