Wyborcze autostrady

Krzysztof Gołata
Fot. archiwum - W latach wyborczych wzrasta tempo budowy autostrad, a po wyborach wszystko wraca do normy. Nagle pojawiają się trudności obiektywne i kilometrów autostrad nie przybywa.
Fot. archiwum - W latach wyborczych wzrasta tempo budowy autostrad, a po wyborach wszystko wraca do normy. Nagle pojawiają się trudności obiektywne i kilometrów autostrad nie przybywa.
Wybory w Polsce powinny odbywać się co roku. Przynajmniej z punktu widzenia budowniczych autostrad i kierowców.

 

Fot. archiwum - W latach wyborczych wzrasta tempo budowy autostrad, a po wyborach wszystko wraca do normy. Nagle pojawiają się trudności obiektywne i
Fot. archiwum - W latach wyborczych wzrasta tempo budowy autostrad, a po wyborach wszystko wraca do normy. Nagle pojawiają się trudności obiektywne i kilometrów autostrad nie przybywa.

Tylko w latach wyborczych zdecydowanie wzrasta tempo budowy autostrad w naszym kraju. Kiedy składano najwięcej obietnic i deklaracji? W 1997 roku, gdy wydawano pierwsze koncesje, i w 2001 roku, kiedy prawicową koalicję zastępowała lewicowa. Hasła były zawsze takie same albo bardzo podobne: “trzeba przyspieszyć tempo budowy autostrad", “program autostradowy będzie priorytetem naszego rządu", “ Inwestycje infrastrukturalne są lokomotywą gospodarki".

 

Towarzysz Gomułka ponoć mawiał: “przed wojną nie mieliśmy nic, teraz mamy trzy razy więcej".

Im bardziej oddalaliśmy się od terminu wyborów, tym mniej haseł i jeszcze mniej kilometrów nowych autostrad. Efekt jest taki, że żadne dotychczasowe obietnice wyborcze nie zostały zrealizowane, wszystkie plany okazały się nierealne. Czy ktoś jeszcze pamięta, że pierwszy plan zakładał budowę ponad 2600 km autostrad? Zawsze pojawiały się jakieś obiektywne przyczyny i nieprzewidziane trudności.

 

Obecnie słyszymy, że trzeba przyspieszyć..., zwiększyć nakłady..., czyli można powiedzieć przedwyborczy standard. Jesteśmy do niego przyzwyczajeni. Wiadomo, że z tego przyspieszenia nic nie wyjdzie. Jedno hasło jest jednak inne, ale zarazem groźne: “musimy przyjrzeć się dotychczasowemu procesowi koncesyjnemu". Hasło może i słuszne, bo dlaczego są tak duże różnice w kosztach budowy różnych odcinków i dlaczego skarb państwa ma pokrywać ewentualne straty zarządców autostrad, ale z pewnością jeszcze spowolni dotychczasowe żółwie tempo budowy. Potencjalnym inwestorom zapalamy czerwone światło.

 

Proces budowy autostrad w Polsce powinien przesiąść się na szybsze zwierzę niż żółw. I nie jest to hasło wyborcze tylko cywilizacyjna konieczność. Do budowy autostrad potrzebne są po pierwsze pieniądze, po drugie, pieniądze i po trzecie... też pieniądze, a nie polityczne deklaracje i wyborcze hasła.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty