Jazda Harleyem to najlepsza rzecz, jaką można robić w ubraniu - twierdzą polscy miłośnicy Harleya Davidsona, mieszkający w Stanach Zjednoczonych.

Stoję w grupie polskich harleyowców na parkingu w pobliżu Pentagonu w Waszyngtonie. Naiwnie pytam co to znaczy być harleyowcem.
- Trzeba czuć tego bluesa - Piotr postanawia wyjaśnić naturę miłości do maszyny. Jest dumnym właścicielem motocykla firmy Harley Davidson. - Gdy kupujesz Harleya to nie kupujesz motocykla, tylko styl życia.
Polaków, którzy w postaci kilkuset kilogramów blachy kupili określony styl życia, w Chicago jest około dwustu. Wielu polskich entuzjastów dwóch kółek w Ameryce należy do Unii Polskich Motocyklistów Świata "Orzeł Biały". Unia zrzesza polskich entuzjastów motocykli na całym świecie. Nie tylko harleyowców.
- Głównymi celami UPMŚ jest jednak turystyka i tramping motocyklowy oraz promowanie polskości w społeczności motocyklowej świata - opowiada Mirek. - Organizujemy wyjazdy na motocyklowe imprezy na całym świecie i raz do roku własny zlot.
Japończyki wybaczamy
Przyjechali z Chicago, by zobaczyć stolicę USA - Waszyngton. Harley Doroty, siostry Mirka, został w garażu. Przez ostatnie sześć dni podróżowała z Piotrem, swoim chłopakiem. Sławek, Darek i Janusz przyjechali na zlot "japończykami", Romek dosiada BMW. - Nieważne czym jeździsz, ważne, że czujesz tego bluesa - podkreśla Mirek. - Kolegom "japończyki" wybaczamy...
Mirek twierdzi, że szybko można złapać harleyowego bakcyla. - A potem wiatr we włosach... - rozmarza się - i poczucie wolności robią swoje.
- Z tej miłości nie da się wyleczyć - Piotr uśmiecha się. - Przestrzeń, pęd powietrza, prędkość...
- Każdy zapach, nawet gówno, czujemy - wtrąca Mirek. - Ale również kwiaty, pola i łąki. I to jest wspaniałe!
- Teraz planuję życie z motocyklem - wylicza Mirek. - Wydatki, i urlopy, i wyjazdy. Podkreśla, że jazda harleyem podnosi poziom adrenaliny. Znacznie lepiej niż szybka jazda samochodem. - Niektórzy potrzebują tej adrenaliny, by żyć - wzdycha.
Janusz jest w Stanach od stycznia. Przyznaje, że wcześniej wystrzegał się jazdy na motorze. - Wydawało mi się, że widzę kostuchę przed oczyma - tłumaczy. - Teraz wiem, że to superprzeżycie.
Święte krowy
Mirek czasami przekracza limity prędkości. - Mandaty? - uśmiecha się. - Częściej policjanci wlepiają je, gdy jeździmy samochodami, a nie motocyklami. Gdy jedziesz Harleym, policjanci traktują cię niemal jak święte krowy - uśmiecha się. - Trzeba narozrabiać, by policja zatrzymała harleyowca i ukarała.
Romek z Krakowa mieszka teraz w miasteczku w stanie Maryland. - To bzdura, że Harley jest lepszy od innych marek. Mam motocykl BMW 1150 GS i kiedy jadę, mam wrażenie, że frunę. Po pracy wsiadam na motor i kręcę się po pobliskich górach - opowiada.
30-letni Sławek jeździ na motocyklu od dzieciństwa. - I tak zostało - mówi. - Nigdy nie zastanawiałem się czy jest to styl życia. Po prostu, ktoś zbiera znaczki, ktoś inny gra na gitarze, a ja jeżdżę na motocyklu. To najfajniejsza rzecz, jaką można robić w ubraniu...
Amerykanki lepiej czują bluesa
- Gdy żonie powiedziałem przez telefon, że jeżdżę na motocyklu, była zdziwiona, ale zaakceptowała. Mam tylko jeździć z rozwagą - opowiada Janusz.
Inni podkreślają, że Polki w USA i harleyowy styl życia nie idą w parze. - Polka chce mieć najpierw meblościankę i samochód - wyjaśnia Mirek. - A mężczyzna, wiadomo, najpierw kupi motor, jacht.
Według Mirka, z Amerykankami sprawa jest prostsza. - Jankeska wsiada na motor. I jeżeli czegoś chce, to budweisera. One czują bluesa od razu - tłumaczy Mirek.
- Harleyowcy, w ogóle motocykliści, są dobrymi mężczyznami - wyjaśnia. - Niektóre Amerykanki potrzebują wrażeń w życiu, a my ich dostarczamy - uśmiecha się znacząco. - Zresztą motocykl czyni faceta bardziej męskim.
- Motor podnosi samoocenę, daje pewność siebie. Gość czuje się mocniejszy. Naprawdę - zapewnia Piotr.
A co jeśli kobieta nie akceptuje motoru? - Jeśli jest mądra, to polubi, a jak nie, to już jej nie ma - Mirek znacząco rozkłada ręce.
Kobietą, która ma swój motocykl jest Dorota. - Razem z Piotrem przejechaliśmy prawie całe Stany Zjednoczone - szczupła blondynka wygładza fałdki na skórzanej kamizelce. Ona zgadza się z Januszem, który mówi, że jazda Harleyem to wentyl, którym upuszcza się stres. - Staramy się wieczorem, przez pół godziny, godzinę pojeździć na motorach - opowiada. - Żeby nazajutrz iść normalnie do pracy.
Ideały warte miliony
Darek ze Stalowej Woli, mieszka w stanie Virginia. Na motocyklu jeździ od 25 lat. Jeździ modelem Yamaha Royal Star. - Nie miałem pieniędzy na dobrego harleya, ale mam to! - z dumą prezentuje harleyowską kurtkę ze skóry.
Fabryczny motocykl marki Harley Davidson kosztuje w USA od 10 do 30 tys. dolarów. Najdroższe są składaki, do których części kosztują nawet 30 tysięcy. Powstają również specjalne, lżejsze modele dla kobiet.
- Taki jak mój kosztuje 26 tysięcy dolarów - Mirek spogląda na piękny motor z wyrysowanymi płomieniami na karoserii. - Sześć tysięcy włożyłem w tak zwane ulepszenia - dodaje tajemniczo.
Z jednej strony Harley Davidson to wolność i wiatr we włosach, z drugiej przemysł. Jak godzić ideały z faktem, że ktoś zarabia na nich miliony?
- Nie zwraca się na to uwagi. Żyje się harleyem i to jest najważniejsze - mówi Mirek. - Są ludzie, którzy nie mają motocykla, a noszą na co dzień harleyowe ciuchy. Nie są na tyle zdecydowani, by kupić motocykl, ale chcą tak wyglądać. Według mnie to fałsz. Ja takich lekceważę - mówi stanowczo.
Polscy harleyowcy wracają do Chicago przez Cincinatti. Mamy dwa dni do dyspozycji, więc chcemy jak najwięcej zobaczyć. - Pojedziemy przez góry - mówi Mirek.
Dla Romka i Darka Waszyngton to dopiero rozgrzewka przed wyprawą na Alaskę.
- Dwa tygodnie jazdy bez przerwy, w jedną stronę. - Darek jest wyraźnie rozbawiony. - Mam nadzieję, że silniki nam się nie zagrzeją...
Strefa Biznesu - inwestycje w samochody klasyczne
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?