W Abu Zabi istnieje ryzyko oślepienia

Oskar Berezowski
Fot. BMW
Fot. BMW
Jeśli mówicie swoim dzieciom, że od grania na komputerze głupieją, wyrzućcie tę gazetę i każdą inną, w której będzie choć kilka zdań o kończącym sezon Grand Prix Abu Zabi w Formule 1.

Fot. BMW
Fot. BMW

 

Bez komputerowych symulatorów ci wszyscy przystojni faceci w mało seksownych kombinezonach, ale z podniecająco wielkimi kontami w banku, nie byliby sobą. Cyrk F1 zawija do ostatniego portu, a właściwie wyspy - Yas. Stworzono tam najnowocześniejszy tor na świecie. Jest piękny, bezpieczny, skrzący się luksusem i jeśli ma jakąś wadę, to taką, że jeszcze żaden kierowca po nim nie jeździł.

 

Część ekip posadziła więc swoich kierowców przed specjalnymi symulatorami, które imitują specyfikę torów. BMW Sauber takiego... nie ma. - Znam go z internetu i folderów. Dla mnie to nie problem. Szybko się uczę. Wystarczą mi dwa dni treningów - pociesza fanów Kubica.

 

To jednak nie oznacza, że BMW naprawdę symulatora nie ma. Zespół uznał jednak, że ważniejsze jest, by każdy herc ich superkomputera poświęcił się innej zabawie - udawaniu, że po Yas Circuit pędzi bolid BMW Sauber bez kierowcy - sprawdzaniu, o ile zmniejszy się jego prędkość, gdy o 0,0017 mikrometra zmieni się kąt natarcia powietrza na tylne skrzydło i jak zmieni się docisk aerodynamiczny, gdy w tym czasie o centymetr zostanie podniesiony przedni płat.

 

Do pracy zaciągnięto cyfrową mega-Godzillę - komputer Albert 3, który potrafi w ciągu sekundy przeprowadzić 50 700 000 000 000 operacji (dla ułatwienia - dziewięć zer to miliard)! Nikt w F1 nie ma takiego sojusznika.

 

Ekipa Kubicy walczy już tylko o odejście z twarzą. W tym sezonie wiodło się im tak źle, że BMW postanowiło zakończyć współpracę. Albert 3 okazał się trochę tak wredny jak HAL 9000 z filmu "Odyseja kosmiczna: 2001" Stanleya Kubricka. Zaprojektowany przy jego udziale bolid kompletnie zawodził. Czy więc entuzjazm Rampfa ma uzasadnienie?

 

BMW musi martwić się nie tylko o komputer i jego dzieła, ale i o silniki, które lada chwila mogą odmówić posłuszeństwa, co skutkowałoby włożeniem nowych. Dla Kubicy i Nicka Heidfelda oznaczałoby to przesunięcie na starcie o 10 pozycji do tyłu.

 

Jazda ze starym w przypadku Kubicy to groźba kompromitacji. Nie ma on już takiej mocy jak nowy i zużywa więcej paliwa. Z drugiej strony, mocno oszczędzając jednostkę napędową, Polak potrafił zająć drugie miejsce w Brazylii.

 

W klasyfikacji generalnej Polak jest 13., Niemiec 14. Dzielą ich tylko dwa punkty i choć przed sezonem obaj uznaliby takie pozycje na koniec za dyshonor, to w niedzielę rywalizację mogą potraktować jednak jak sprawę honorową.

 

Walka o mistrzostwo świata jest nie tylko poza zasięgiem Kubicy i Heidfelda, ale i całej pozostałej stawki prócz Jensona Buttona. Za jego plecami rozegra się jednak prawdziwa wojna. Red Bull będzie bronił bowiem pozycji numer dwa, jaką zajmuje Sebastian Vettel. Młody Niemiec ma jednak tylko dwa punkty przewagi nad Brazylijczykiem Rubensem Barrichello z Brawn.

 

- Start odbędzie się przy  świetle dziennym, potem zapadnie zmrok i  będziemy jechać w blasku jupiterów. Ponieważ słońce będzie stało nisko, istnieje ryzyko oślepienia. Na dodatek nie znamy toru. Emocje są gwarantowane - zapewnia Vettel, dodając, że interesuje go tylko zwycięstwo.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty