Uwaga na niemiecki VAT!

Jeśli przewoźnicy odpłatnych przejazdów np.: na wycieczek lub podróży wakacyjnych nie dopełnią formalności związanych z uiszczeniem podatku, grozi im kara finansowa w wysokości 5 tys. euro.

- Okazuje się, że tylko część właścicieli autokarów wie o takim obowiązku - mówi Włodzimierz Nowotarski z Atut Euro-Vat-Service w Poznaniu. - Prawdopodobnie tylko co trzeci stosuje się do niemieckich przepisów. Reszta naraża się na poważne konsekwencje finansowe.

Gdy autokar na zagranicznych rejestracjach wjeżdża do Polski, to na granicy pobiera się opłatę za przejazd przez nasz kraj. W Niemczech wygląda to inaczej.

- Trzeba najpierw zgromadzić kilka dokumentów w celu uzyskania numeru VAT, m.in. formularz w języku polskim i niemieckim potwierdzany w Urzędzie Skarbowym w Polsce, właściwym dla siedziby przewoźnika - dodaje Włodzimierz Nowotarski.- Nie zawsze szybko udaje się taki druk z pieczątką otrzymać z powodu strachu urzędników przed dokumentem dwujęzycznym, który wymagają Niemcy.

Na podstawie dosyć licznych załączników wydawane jest specjalne - zaświadczenie ważne przez rok, które należy w oryginale wozić w autobusie podczas każdej jazdy przez Niemcy. Wówczas to, w zależności od deklarowanych obrotów, właściciel autokaru będzie uiszczać w Niemczech podatek VAT w wysokości 16 procent przychodu z kilometrów pokonanych w tym kraju. Kwota ta traktowana jest w Polsce jako koszt.

- Nie należy zaniżać tych obrotów, gdyż pracownicy skarbówki z Niemiec mają podstawy prawne do sprawdzenia prawidłowości deklarowanych obrotów w Polsce - mówi Włodzimierz Nowotarski.

Fiskus zza zachodniej granicy, w zależności, od obrotów rozlicza polskich przewoźników raz do roku, na kwartał lub co miesiąc. Każdy przejeżdżający przez granice autokar jest sprawdzany przy pomocy systemu monitoringu, a jego dane są porównywane z tymi, które znajdują się w centralnym rejestrze.