Urwał się korbowód

Jerzy Iwaszkiewicz
Katarzyna Tekień-Dźwierzyńska zakupiła Renault Grand Scenic. Kiedy wybierała się zagranicę udała się do stacji Renault, gdzie stwierdzono, że wszystko jest w porządku. Tyle, że na autostradzie pod Brnem urwał się korbowód.

Prezes Renault Polska Arnaud Barral często zapewniał, że głównym celem firmy jest zadowolenie klienta. Na konferencji w Hotelu Ossa pod Rawą Mazowiecką prezes stwierdził, że owszem, zdarzali się poprzednio klienci nie bardzo zadowoleni, samochody owszem się psuły, ale jest to niechlubna przeszłość i teraz będzie dobrze.

 

Katarzyna Tekień-Dźwierzyńska zakupiła samochód Renault Grand Scenic i oto jak jej było dobrze. Kiedy wybierała się zagranicę udała się do stacji Renault w Warszawie przy ul. Puławskiej, gdzie dokonano przeglądu i stwierdzono, że wszystko jest w porządku.

 

Tak było w porządku, że na autostradzie pod Brnem silnik stracił moc, zaczął wydawać

Urwał się korbowód

niepokojące dźwięki, a potem stanął. Urwał się korbowód pierwszego cylindra - co stwierdzono później po rozebraniu silnika. Samochód doholowano spod Brna do Polski na koszt właścicielki za 2 tys.  zł.

 

Renault Assistance odmówiło pomocy. Samochód był ubezpieczony w tzw. formule non stop, na gwarancji przedłużonej, ważnej do lutego 2009 roku, ale do przebiegu tylko 80 tys. km, a samochód przejechał 85 tys. km w związku z czym firma Renault nie widziała powodów, aby pomóc swojej klientce podróżującej w dodatku z 8-letnim dzieckiem. Formalnie wszystko jest niby w porządku, tyle że to Renault wypuściło klientkę w drogę sprawdzonym samochodem, który się rozleciał.

 

Taki jest poziom obsługi w Renault. Najpierw stacja autoryzowana dokonuje przeglądu i uznaje, że wszystko jest w porządku, a jak się rozsypuje silnik i to zaledwie po 85. tys. km, to twierdzą, że to ich nie obchodzi. Renault Grand Scenic przed urwaniem korbowodu reperowany był 12 razy. Już po 15 tys. km trzeba było wymieniać tarcze hamulcowe, potem dwukrotnie poduszki silnika, wtryskiwacze, a także końcówki drążków kierowniczych.

 

Trzeba było też naprawiać komputer, podnośnik szyb, wymieniać czujniki zbliżeniowe. To był od początku rzęch, psuło się wszystko, co się mogło popsuć. Przez cztery tygodnie samochód stał w serwisie w celu wymiany sprzęgła.

 

Tak to wszystko ładnie reperowano, ciągle w tym samym serwisie przy ul. Puławskiej w Warszawie, aż się wreszcie urwał korbowód.

 

Proponują teraz klientce wymianę silnika na jej koszt i każą sobie zapłacić 35 tys. zł za nowy lub 25 tys. zł za silnik regenerowany. Normalnie silniki samochodowe przejeżdżają bez awarii 200-300 tys. km, a Renault bierze odpowiedzialność tylko za 80 tys. km i to też tylko wtedy, kiedy klient wykupi dodatkową gwarancję.

 

Taka jest historia samochodu Renault Grand Scenic, rok produkcji 2005. Ciekawe, co z tym zrobi prezes Renault Polska Arnaud Barral (pozdrawiamy), który tak przecież dba, aby klienci byli zadowoleni.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty