Ubezpieczyciele ruszają na wojnę

Od maja na polskim rynku swobodę działania będą miały firmy ubezpieczeniowe
z krajów Unii. Być może spowoduje to obniżkę stawek (niektórzy specjaliści
oceniają, że nawet do 20 - 30 proc.), a na pewno wzrost jakości świadczonych
usług. O polskiego kierowcę będą się bowiem bić wielkie i małe firmy ubezpieczeniowe
z całej Europy.
Taki stan rzeczy już teraz wymusza na rodzimych ubezpieczycielach wzmożoną
aktywność. Tylko patrzeć, jak zasypią nas reklamami, zaczną kusić obniżkami,
promocjami i niesamowitymi okazjami. Już teraz pojawiają się oferty zapewniające,
że są najtańsze na rynku, że dają najwyższe zniżki ubezpieczeniowe.
- Nie wierzmy pozorom - mówi jeden z doradców ubezpieczeniowych. - Raczej
zmieni się taryfa niż wysokość zniżek. Miałem klienta, który był przekonany,
że firma dawała mu 85 proc. upustu przy zakupie polisy. W rzeczywistości
było to znacznie mniej, bo agent do 60-procentowej zniżki za bezszkodową
jazdę doliczył szereg upustów. Te rabaty jednak liczone są nie od podstawowej
stawki ubezpieczenia, ale są naliczane kolejno od stopniowo obniżanych
kwot.
Doradców ubezpieczeniowych poprosiliśmy o sprawdzenie stawek dla standardowego
samochodu. Dla seicento 900 z 1999 roku cena polisy OC wahała się od 775
do 1.295 zł. Od tych kwot nalicza się zniżki i zwyżki, np. za wiek lub
staż kierowcy.
Jak zatem "znaleźć się" na szalejącym rynku? Przede wszystkim nie dajmy
się ponieść emocjom. Agentów kilku firm, które uznajemy za bezpieczne i
solidne, poprośmy o konkretną ofertę dla siebie. Niech wyliczą nam zniżki,
upusty, rabaty, a na koniec niech podadzą konkretnie, ile będzie nas kosztować
polisa. Nauczymy się, że wreszcie sytuacja się zmienia. To my wybieramy
i mamy prawo wymagać. W końcu to z naszych - kierowców - kieszeni utrzymują
się firmy ubezpieczeniowe. Niech nas wreszcie zaczną szanować.