"Zawsze, gdy mówię o Mille Miglia, jestem poruszony. Odegrał ogromną rolę w moim życiu. Byłem obecny na każdym z dwudziestu czterech wyścigów" - wspominał Enzo Ferrari.
I dodawał: "Mille Miglia stworzył moje samochody i cały włoski przemysł motoryzacyjny". Mówiąc to Wielki Enzo nie przesadzał. Wyścig, który po raz pierwszy wystartował 26 marca 1927 r. dał lekcję konstruktorom i kierowcom. Najlepszych opromieniał blaskiem chwały. Giuseppe Campari i Alfa Romeo, Rudolf Caracciola i Mercedes, Tazio Nuvolari, Alberto Ascari, Stirling Moss, BMW, Ferrari, a nawet maleńka Isetta zapisały się w historii jako zwycięzcy jednego z najsłynniejszych wyścigów Starego Kontynentu.
Jego pomysłodawcą był młody hrabia Aymo Maggi, który znalazł poklask wśród bogatych obywateli Brescii. Mille Miglia czyli "tysiąc mil". Pionierski wyścig miał długość 1000 mil, ale rzymskich, czyli w praktyce około 1500 km. Trasa wiodła do Rzymu, zwyczajnymi drogami, które w pierwszej połowie XX wieku wcale nie wyglądały zwyczajnie. Kurz i błoto wciskały się w każdy zakamarek samochodu. Hufnale wypadające z końskich podków dziurawiły opony, przygodni widzowie przeklinali diabelskie machiny i ich szalonych kierowców. Za
pierwszym razem na starcie stanęło 77 samochodów. Do mety dojechało 54. Średnia prędkość uczestników przekroczyła 78 km/h. W ostatnim wyścigu, w 1957 r. sięgnęła 160 km/h. Wówczas to tragiczny wypadek, który kosztował życie kierowcy Alfonso de Portato, jego nawigatora i jedenastu widzów, położył kres rywalizacji na szosie. Mille Miglia przeszedł do historii, tak jak Carrera Panamericana i inne nieokiełznane pojedynki na drogach publicznych.
Jednak po dwudziestu latach Mille Miglia odrodził się i trwa do dziś. Tym razem jako forma dżentelmeńskiego pojedynku weteranów. Co roku, na trasie, która wiedzie przez najpiękniejsze zakątki włoskiego "buta" można oglądać samochody, które nie dorównują prędkością Subaru czy
Focusom WRC, ale mają to, na co tamte dopiero muszą zapracować: legendę.
Przejazd, a nawet samo uczestnictwo jest równie ważne jak końcowy wynik. Jak w piosence, teraz nie chodzi już o to, aby złapać króliczka, ale "by gonić go". Co roku na podium zmieniają się samochody, które od dawna nie musza się o nic bić. Udowodniły, co potrafią przed laty gdy Mille Miglia nadawał rytm całej ścigającej się Europie. Wiotka jak kibić Lody Halamy Alfa Romeo 6C 1500, opływowe BMW 328, Cisitalia 202 SC ustawiona swego czasu jako eksponat w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Nowym
Jorku, rasowe Bugatti T23 Brescia, Mercedes 300 SL z drzwiami unoszącymi się jak skrzydła mewy - wszystkie one stały, a być może jeszcze nie raz staną na podium współczesnego Mille Miglia.
Ów jedyny w swoim rodzaju wyścig jest okryty splendorem niczym płaszczem, pod który coraz to ktoś próbuje się schować. Dlatego ani uczestników, ani sponsorów nigdy nie brakuje. Na starcie i na mecie wciąż czuć powiew starej Europy, gdzie arystokracja nadawała ton, a prestiż rzadko miewał mniej niż dwanaście cylindrów.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?