Testowe Toyoty Highlander, odkąd pojawiły się w parku prasowym, są rozchwytywane przez dziennikarzy. W kolejce do sprawdzenia tego auta czekałem około dwóch miesięcy. Niestety, zaplanowany na tydzień test przerwał i skrócił kierowca BMW X3, który uderzył w zaparkowanego Highlandera uszkadzając tylną część auta. Sprawca uciekł z miejsca zdarzenia nie pozostawiając do siebie żadnego kontaktu. Na szczęście, dzięki świadkom, którzy sfotografowali uciekające (pod prąd!) BMW, sprawa trafiła na policję. Mam nadzieję, że sprawca oprócz kilku godzin spędzonych na komisariacie, poniesie słuszne konsekwencje swoich czynów. Błękitnym Highlanderem przed tym przykrym incydentem przejechałem jednak kilkaset kilometrów i już wiem, co w tym samochodzie zachwyca, a co drażni.
Toyota Highlander 2.5 Hybrid Executive. Nadwozie/wnętrze

Fot. Jakub Mielniczak
34 milimetry. Tyle brakuje Highlanderowi do 5 m długości. W tym względzie Toyota mieści się między Fordem Explorerem a Kią Sorento. Subiektywnie jest wielka. Jej potęgę buduje nie tylko wspomniany wymiar. Wrażenie to wzmagają: potężny grill, wysoko poprowadzona linia maski i duża szerokość auta.