Celowo użyłem wyrażenia „jest na rynku”, a nie „można kupić”, ponieważ w przypadku GR Yarisa nie wolno mieszać tych pojęć. Pierwsza pula 430 samochodów przeznaczonych na polski rynek rozeszła się momentalnie. Drugi rzut 300 aut wyprzedał się…. w 30 minut. Wydaje się, że niezależnie od tego ile GR Yarisów sprowadzono by do kraju, wszystkie sprzedałyby się na pniu. Fenomen niespotykany, tym bardziej, że mówimy o aucie kosztującym ok. 150 tys. zł, które - powiedzmy sobie szczerze - za pojazd rodzinny służyć nikomu nie będzie. W czasie tygodniowego testu poznałem się z GR Yarisem dość dobrze i już wiem, co w nim zachwyca, a co denerwuje. Ale po kolei.
Toyota GR Yaris. Co to za auto?

Fot. Jakub Mielniczak
Jeżeli ktoś uważa, że to „usportowiony” zwykły Yaris, jest w ogromnym błędzie. Przede wszystkim GR Yaris jest zbudowany na zupełnie innej płycie podłogowej, dedykowanej wyłącznie do tego modelu. Jej przednia część rzeczywiście pochodzi z Yarisa, ale tylna została zapożyczona z Corolli. Ze zwykłym Yarisem jedynymi wspólnymi częściami są przednie światła, lusterka i antena dachowa.