
My wybraliśmy do testu królewską wersję LTZ z najmocniejszym 163-konnym dieslem.
Pudełko na dzieciaki
Właściwie nie wiadomo, jak to auto zakwalifikować. Trochę w nim vana, SUV i kilka genów kombi. Ten amerykański wytwór rodem z Korei (czytaj produkowany w zakładach Daewoo) zaskakuje prostą formą. Tę „bryłę” metalu ociosano tylko w jednym celu: użyteczność. Już w standardzie, bez dopłat, Orlando oferuje 7 foteli. Zdecydowany debiut! Konkurencja za dodatkowe miejsca zawsze życzy sobie dopłatę.
Genów nie można oszukać.
Orlandoma kilka cech amerykańskich: olbrzymi grill z wielkim logo „chevy” i „pudełkowaty” kształt, złamany przez duże przetłoczenia. I trudno się dziwić, że Orlando wygląda jak żywcem wyjęty z przedmieść San Francisco. ,,Chevy’’ do tej pory nie oferował w Europie auta z tego segmentu. Rodzinne modele Uplunder, Lumina czy Ventura - to domena rynku amerykańskiego.