Eko-jazda – na dwoje babka wróżyła
Z jednej strony jazda oszczędna nie jest wcale taka trudna i po wyrobieniu w sobie kilku nawyków, można osiągać świetne wyniki tj. niskie spalanie i zwiększony zasięg na jednym tankowaniu. Z drugiej zaś można łatwo się zagalopować i z normalnej jazdy zrobić walkę o przetrwanie.
Przykładowo, klimatyzacja potrafi zwiększyć spalanie o jeden, dwa a nawet trzy litry paliwa na 100km. Oczywiście warto z niej korzystać rozsądnie, aby zminimalizować zużycie, ale rezygnacja z przyjemnego chłodu w upalny dzień w zamian za oszczędność rzędu 5-10 złotych na 100 km to spora przesada, bowiem obniżamy nie tylko komfort własny oraz pasażerów, ale również ryzykujemy nasze bezpieczeństwo – upał negatywnie wpływa na reakcję kierowcy, jego samopoczucie, w skrajnych przypadkach może doprowadzić do omdlenia itp. Na zużycie paliwa mają wpływ również i inne elementy wyposażenia, tj.: radio, system nagłośnienia, oświetlenie itp. Czy to oznacza, że trzeba z tego zrezygnować?
O wiele lepiej jest zadbać o odpowiedni stan pojazdu, rozsądnie korzystać z jego funkcji i systemów, jak również stosować się do kilku oczywistych zasad. Dynamiczna jazda zwiększa zużycie paliwa, ale to nie oznacza, że należy się wlec i przy 50-60 km/h jechać na 5 lub 6 biegu – to bezsensowne. Stosunkowo szybkie osiągnięcie docelowej prędkości pozwoli na długotrwałą jazdę ze stałą wartością obrotową na optymalnie dobranym biegu, a to znacząco zmniejsza zużycie. Oprócz tego warto zamknąć wszystkie szyby (otwarte okna zwiększają opór powietrza), opróżnić bagażnik ze zbędnego balastu, korzystać z klimatyzacji z rozsądkiem (unikać maksymalnej mocy i najniższej temperatury), pilnować odpowiedniego ciśnienia w oponach oraz w miarę możliwości hamować silnikiem np. dojeżdżając do świateł. W trasie natomiast może przydać się tempomat. Ale czy zawsze?