- Niech pan coś o tym napisze - prosi mnie znajomy właściciel serwisu samochodowego. - Dłużej tak nie można działać… Pokazuje mi kilka gęsto zadrukowanych kartek papieru. To wykaz spraw sądowych, które musiał wytoczyć jednej z czołowych firm ubezpieczeniowych.
Bo firma, nazwijmy ją X, z zasady nie płaci mu wszystkiego, co zaakceptowała wcześniej w kosztorysie bezgotówkowej naprawy rozbitego samochodu. Gdy przegra proces - a tak bywa z reguły - przelewa na konto właściciela serwisu zasądzoną sumę i… do następnego procesu.
W dodatku firma X przymusza właścicieli warsztatów, aby zamiast oryginalnych części zamiennych stosowali tzw. pełnowartościowe zamienniki kupowane we wskazanych przez tegoż X-a hurtowniach.
- Panie - mówi zbulwersowany właściciel serwisu - błotniki są nieraz nawet o dwa centymetry dłuższe lub krótsze od fabrycznych! A plastikowych zderzaków nie da się założyć, bo nie pasują zamocowania. Oczywiście dobry fachowiec ze wszystkim sobie poradzi, ale - ile to trwa…
Od siebie dodam, że firma X w związku z tym procederem wcale nie obniżyła swoich stawek ubezpieczeniowych. A niepokojące jest pytanie: czy samochód naprawiony przy użyciu owych zamienników odzyskuje pierwotną wartość, co właścicielowi auta obiecuje przecież firma X, pobierając składki - pozostaje bez odpowiedzi.

NOWY ODCINEK OBWODNICY WSCHODNIEJ_
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?