Seat Tarraco e-HYBRID. Nadwozie/wnętrze

Fot. Kamil Rogala
Seat Tarraco zawsze wyglądał atrakcyjnie, ale testowana odmiana FR i odpowiednia konfiguracja sprawiły, że ten duży, rodzinny SUV prezentował się wyjątkowo dobrze. Sportowe dodatki dostępne w wariancie FR, piękny, czerwony lakier i duże felgi o ładnym wzorze, szczelnie wypełniające solidne nadkola – trudno mieć do czegokolwiek zastrzeżenia. Ba! Nawet plastikowych nakładek, których zazwyczaj w SUV-ach nie brakuje, w tej odmianie było wyjątkowo mało. Klienci mogą wybrać także odmianę Xcellence (z napędem hybrydowym dostępne są tylko te dwie wersje), która charakteryzuje się odrobinę bardziej surowym wyglądem z większą ilością dodatków z czarnego tworzywa sztucznego.

Fot. Kamil Rogala
We wnętrzu również nie brakuje sportowych cech. Gwoździem programu są z pewnością fotele przypominające sportowe „kubły” z wysokimi, zintegrowanymi zagłówkami i uwydatnionymi poduszkami bocznymi dla lepszego trzymania w zakrętach. To trochę pozory, bowiem fotele, które wyglądają bojowo i sportowo, w rzeczywistości są bardzo komfortowe i miękkie. Trzymanie boczne jest wystarczające, ale nie przesadne. Zresztą nie jest to auto o sportowych aspiracjach, jeśli chodzi o napęd, więc nie liczmy na emocje na zakrętach. Poza tym jest dużo szarości, czerni, elementów imitujących aluminium oraz czerwonych akcentów, głównie w postaci przeszyć na fotelach i kierownicy. Ładna tapicerka materiałowa z romboidalnym wzorem jest obecna także z tyłu, ale tutaj nie ma aż tak sportowego sznytu. W sumie to kanapa jest aż nadto paska i z minimalnym wręcz wyprofilowaniem. Siedzisko ma wystarczającą długość, zaś regulacja oparcia zasługuje na spory plus. Pojemność bagażnika? Standardowo 610 litrów. Opcjonalnie Tarraco można wyposażyć w dodatkowy trzeci rząd siedzeń – dopłata 3592 złotych – ale… nie w odmianie hybrydowej.
Seat Tarraco e-HYBRID. Silnik, spalanie, wrażenia z jazdy

Fot. Kamil Rogala
Do napędu Seata Tarraco w odmianie e-HYBRID służy układ hybrydowy typu plug-in. To znana z wielu modeli koncernu Volkswagena mieszanka silnika 1.4 TSI o mocy 150 KM z silnikiem elektrycznym, który generuje 117 KM i zasilany jest przez zestaw akumulatorów. Zdaniem producenta, w pełni naładowana bateria zapewnia nawet 47 km jazdy bezemisyjnej. Napęd ten znajdziemy m.in. w Skodzie Octavii RS iV czy w Volkswagenie Golfie GTE. Moc trafia na przednie koła za pośrednictwem 6-biegowej skrzyni automatycznej DSG. Zdaniem producenta średnie zużycie paliwa to 1,8 l/100km przy w pełni naładowanej baterii. Czy to realne? Niekoniecznie. Nawet po naładowaniu baterii do pełna, przejechanie wspomnianych 47 kilometrów jest nie lada wyczynem. Przy normalnej, spokojnej jeździe miejskiej, udało się wykręcić nieco ponad 30 kilometrów. Przy bardzo oszczędnej jeździe i oszczędnym korzystaniu z systemów pokładowych, można zbliżyć się lub nieco przekroczyć 40 km. Co potem? Wtedy spalanie w trasie przy 100-120 km/h wzrasta do około 7 l/100km. W mieście będzie to podobna wartość, bowiem hybryda, nawet z pustą baterią, działa bardzo sprawnie i pozwala jechać z niską prędkością bezemisyjnie np. w korku, na parkingach, osiedlowych uliczkach itp. W przypadku dużego i dość ciężkiego SUV-a, daje to wymierne korzyści.