Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ścigają się pod osłoną nocy

Piotr Rąpalski
Pisk opon, ryk silników i swąd spalonej gumy towarzyszą mrożącym krew w żyłach wyścigom, które co tydzień w piątek odbywają się na krakowskich Rybitwach.

Ich uczestnicy szukają adrenaliny i uznania w środowisku nocnych rajdowców. Zamiast tego znaleźć mogą śmierć, gdyż rywalizacja odbywa się na drodze publicznej, którą jeżdżą tiry.

 

Naszym kierowcą jest Michał, który jeszcze parę lat temu sam brał udział w wyścigach. Najpierw jedziemy na parking na Olszy II, obok budynku sklepu supermarketu Alma. - Tutaj zawsze spotykali się kierowcy, aby kawalkadą przejechać na Rybitwy - opowiada Michał.

 

-Grupka tęgich "organizatorów" podchodziła do każdego auta, sprawdzając, w jakim stanie są kierowcy. Jak zobaczyli kogoś na podwójnym gazie lub nawet z jedną puszką piwa, zabraniali mu jechać - dodaje. Na parkingu jednak nikogo nie ma. Jedziemy więc na ulicę Nad Drwiną, gdzie ma się odbyć wyścig. Na światłach w okolicy Łęgu mamy przedsmak rajdowych zmagań. Obok nas

Ścigają się pod osłoną nocy

staje Honda Civic. Jej kierowca podkręca obroty, a z silnika jego wozu dobywa się przeraźliwy ryk. To wyzwanie do rywalizacji. W Michale odzywa się stara pasja.

 

Jego Citroen Xsara VTS odpowiada podobnym warkotem. Gdy zapala się zielone światło, oba auta ruszają z piskiem opon. Samochody pędzą prawie 160 km/h. Przed nami zwężenie drogi. Michał odpuszcza, a nasz przeciwnik szybko znika w mroku nocy. - Przynajmniej możemy być pewni, że dobrze jedziemy - zapewnia nasz kierowca. Jesteśmy na miejscu. Wzdłuż ulicy Nad Drwiną stoi zaparkowanych kilkadziesiąt samochodów. Różnych marek i modeli.

 

- Niektóre są tuningowane, żeby osiągnąć większe przyspieszenie i moc - tłumaczy Michał. Rajdowcy dobierają się w pary i ustawiają do wyścigu na obu pasach ulicy. Na znak dany przez tzw. startera wciskają gaz do dechy i ruszają przed siebie. - Czekają, aż nic nie jedzie z naprzeciwka. Najważniejszy jest moment startu i płynność w zmianie biegów. No i odwaga. Ścigają się auta o podobnych możliwościach, bo inaczej nie miałoby to sensu - mówi Michał.

 

Widok zawodów mrozi krew w żyłach. Zasada jest prosta. Wygrywa ten, kto pierwszy dotrze do linii mety oddalonej o paręset metrów. Rajdowcy osiągają prędkość prawie 200 km/h, jadą wąską drogą, przy której stoją tłumy gapiów. W każdej chwili z naprzeciwka może wyjechać samochód, a uciec nie ma gdzie. Co gorsza, często jeżdżą tędy wielkie tiry. Jedna para kończy wyścig, startuje następna.

 

Nagle pojawiają się dwa policyjne radiowozy. W tłumie słychać przekleństwa, a samochody warczą gniewnie, nie mogąc wyjechać na trasę wyścigu. Radiowozy czekają, aż całe towarzystwo się rozjedzie. Tak kończy się większość wyścigów. Nocne rajdy są nielegalne. Aby to zmienić, ktoś musiałby je zorganizować i spełnić mnóstwo warunków bezpieczeństwa. Drogę należałoby wyłączyć z ruchu, na miejscu powinny się znajdować straż pożarna i pogotowie.

 

Samochody musiałyby zostać dokładnie sprawdzone pod względem bezpieczeństwa, a kibice oddaleni i oddzieleni solidną barierą od trasy rajdu. - Namawialiśmy młodych kierowców, którzy kiedyś ścigali się w podobny sposób w Czyżynach, ale nie było z ich strony chęci. Nielegalność imprezy, totalna swoboda i większe niebezpieczeństwo podnoszą adrenalinę - tłumaczy Paweł Owczyński z Automobilklubu Krakowskiego.

 

- Organizacja takich imprez to wielka odpowiedzialność i niemałe koszty. Potrzeba znaleźć sponsorów, a tych jest jak na lekarstwo - dodaje. A jednak w Łodzi się to udało. - Najpierw przeprowadziliśmy wśród młodych ludzi szkolenia z sędziowania takich imprez - opowiada prezes Autmobilklubu Łódzkiego Lech Ryszewski.

 

- Organizujemy wyścigi raz w miesiącu. Ograniczamy liczbę aut do 100. Policja wyłącza ulicę z ruchu i zabezpiecza teren, a w pogotowiu zawsze czekają karetka i wóz straży pożarnej. Koszt imprezy to jakieś 20 tys. zł. Pozyskujemy fundusze od sponsorów i samych kierowców, którzy za uczestnictwo płacą ok. 20 zł - opowiada. Dzięki takim imprezom ilość nielegalnych wyścigów, z których słynęła Łódź, spadła o ponad 50 proc.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty