To nie jest żart, ale poważna sprawa. Armia w razie wojny, ogłoszenia mobilizacji może potrzebować pojazdów do transportu ludzi i sprzętu.
– W pierwszej kolejności interesują nas autobusy, ciężarówki, duże auta dostawcze i pojazdy o zwiększonej mobilności w trudnym terenie, czyli samochody z napędem na wszystkie koła. Te pojazdy z założenia mają służyć na zapleczu, nie trafią na pierwszą linię frontu – mówi ppłk Sławomir Ratyński, z zespołu prasowego Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.
Póki co, na szczęście, nie grozi nam wojna. Warto jednak pamiętać, że owe obowiązki precyzuje prawo. Konkretnie art. 208 ust. 1 ustawy o powszechnym obowiązku obrony Rzeczpospolitej Polskiej z późniejszymi zmianami oraz rozporządzenia.
– Należy jasno zaznaczyć, że oddanie pojazdów na potrzeby obronności kraju będzie wymagane ich właścicieli, którzy wcześniej otrzymali decyzję administracyjną wójta, burmistrza lub prezydenta miasta o przeznaczenie ich pojazdów do wykonania świadczeń rzeczowych, ale dopiero po ogłoszeniu mobilizacji i w czasie wojny. Po zakończeniu działań wojennych i demobilizacji auto wróci do właściciela – precyzuje ppłk Ratyński.
Burmistrz wyznacza
Wracamy zatem do czasów pokoju. Masz samochód terenowy, lubisz jazdę off-road. O twoim hobby wprawdzie nic nie wie wójt, burmistrz czy prezydent miasta, ale za to wydział komunikacji posiada dane wszystkich pojazdów. Wojskowy komendant uzupełnień może zwrócić się do organu samorządu z wnioskiem o wciągnięcie twojego samochodu na listę ruchomości niezbędnych do realizacji zadań obronności na wypadek mobilizacji i wojny.
Zobacz także: Grand Tiger - chiński pick-up z Lublina
A zatem rzeczony wójt, burmistrz czy prezydent miasta wydaje decyzją administracyjną o przeznaczeniu twoego auta do „służby" wojskowej po ogłoszeniu mobilizacji, na czas wojny. Taka decyzja przychodzi pocztą.
– Decyzję doręcza się posiadaczowi i wnioskodawcy (na przykład wojskowemu komendantowi uzupełnień) na piśmie wraz z uzasadnieniem. Od decyzji przysługuje posiadaczowi pojazdu oraz wnioskodawcy odwołanie do wojewody w terminie czternastu dni od dnia jej doręczenia. W decyzji można również zobowiązać posiadacza do wykonania świadczenia bez odrębnego wezwania – tłumaczy ppłk Ratyński.
Jeżeli twój samochód już został wyznaczony do służby wojskowej, to musisz pamiętać, aby w razie jego sprzedaży poinformować o tym na piśmie wójta lub burmistrza. Porządek w ewidencji musi być!
W czasie pokoju wyjątkowo
Natomiast w czasie pokoju, ustawa dopuszcza wyjątkowo „wezwanie" pojazdu do armii. Chodzi tylko o trzy przypadki.
– Sprawdzenia gotowości mobilizacyjnej. Czas „mobilizacji" auta jest wtedy ograniczony do 48 godzin, najwyżej trzy razy w roku.
– Możemy się zwrócić o pojazd w związku z ćwiczeniami wojskowymi lub ćwiczeniami w jednostkach przewidzianych do militaryzacji. Wówczas jest to do siedem dni, tylko raz w roku. No i oczywiście w stanach wyższej konieczności. Chodzi o klęski żywiołowe i likwidację ich skutków. Wówczas nie ma ograniczeń czasowych – tłumaczy ppłk Ratyński.
W czasie pokoju wezwanie o „powołaniu" auta musi zostać doręczone właścicielowi na 14 dni przed terminem wykonania świadczenia.
- Z wyjątkiem przypadków, gdy wykonanie świadczenia następuje w celu sprawdzenia gotowości mobilizacyjnej Sił Zbrojnych w trybie natychmiastowego stawiennictwa. Posiada ono rygor natychmiastowej wykonalności w terminie w nim określonym – dodaje ppłk Sławomir Ratyński.
Kto za to zapłaci?
Nie bez znaczenia są kwestie finansowe. Podczas ćwiczeń, mobilizacji czy wojny może dojść do uszkodzenia lub zniszczenia pojazdu. W prawie przewidziano i takie sytuacje.
Właścicielom przysługuje zwrot kosztów, czyli ryczałt pieniężny za każdą rozpoczętą dobę wykorzystania samochodu. Jak podkreśla ppłk Ratyński, wysokość stawek podlega corocznej waloryzacji i obecnie w zależności od rodzaju i ładowności pojazdu wynosi od 154 zł do 484 zł. Wojsko zwraca także równowartość zużytego paliwa, jeżeli nie może zwrócić pojazdu z taką ilością benzyny czy oleju napędowego, z jaką został dostarczony.
Może się zdarzyć, że auto zostanie uszkodzone lub zniszczone.
– Wówczas właścicielowi przysługuje odszkodowanie. Wszystkie koszty związane z użytkowaniem samochodu oraz ewentualne odszkodowanie za uszkodzenie lub zniszczenie samochodu pokrywa jednostka wojskowa lub zmilitaryzowana, która korzystała z samochodu – dodaje podpułkownik.
Są i dobre wieści. Posiadacz samochodu może mieć nadany przydział mobilizacyjny do jednostki wojskowej, do której ma obowiązek doprowadzić swój samochód.
– W takim przypadku jest wcielany do czynnej służby wojskowej w tej samej jednostce, która przyjęła dostarczony pojazd. Może się zdarzyć, że będzie w wojsku kierowcą własnego auta – dodaje ppłk Ratyński.
I druga, ważniejsza. Przekazanie pojazdu jednostkom Sił Zbrojnych RP lub jednostkom zmilitaryzowanym po ogłoszeniu mobilizacji i w czasie wojny staje się niejako formą zabezpieczenia kapitału. A to oznacza, że posiadacz ma zagwarantowany po zakończeniu wojny jego zwrot lub stosowne odszkodowanie w przypadku jego zniszczenia, zużycia czy uszkodzenia.
Na to nie mogą liczyć posiadacze aut „niezmobilizowanych". Ponieważ wszelkie polisy ubezpieczeniowe nie działają w czasie działań wojennych, więc jakiekolwiek zniszczenie lub uszkodzenie pojazdu pozostaje ich stratą bezpowrotną.
Paweł Puzio
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?