Rozmowa ze Zbigniewem Wodeckim

Tekst i zdjęcie: Urszula Tokarska
Teraz jestem wierny Oplowi, bo mam bardzo dobry serwis w Krakowie. 190-konna Astra coupe świetnie się spisuje, aż go żal, że musi jeździć po naszych drogach, bo fabryczne tory przeszkód to nic w porównaniu z tym co tutaj przechodzi.

- Jakie samochody podobają się Panu?
Zachwycam się nową technologią, nowe auta są tak piękne, że aż żal jeździć. Wszystkie są na prądzie: ABS, truck control, speed - bardzo wygodne, ale nie na nasze drogi. Najchętniej wyczyściłbym takie cacko i postawił na fortepianie.
- Dlaczego?
W naszej tzw. motoryzacji jest bardo dużo hipokryzji, koncerny produkują coraz szybsze samochody, a drogi są coraz gorsze. Policja zamiast pilnować, żeby samochody miały oba światła i jeździły prawą stroną, czai się z radarami powodując duże zagrożenie. Kierowca zamiast patrzeć na drogę, rozgląda się po krzakach - wypatrując patrolu. Kompletnie nie przykłada się też wagi, żeby ludzi nauczyć jeździć. Tzw. kursy są wyłącznie po to, żeby parę osób zarobiło pieniądze. A przecież chodzi tu o życie ludzkie...
- Wróćmy jednak do samochodów - jakie są Pana ulubione marki?
Zaczynałem od Fiatów, potem bardzo lubiłem Golfa diesla, którego kupiłem będąc na trasie w NRF-ie; do dzisiaj jeździ, a ma już 20 lat. Na trasie Kraków - Poznań, którą często pokonuję, naliczyłem 13 przejazdów kolejowych w jedną stronę; jakie one są - każdy wie. Tam i z powrotem to już 26, cztery razy w miesiącu.... Powstaje pytanie: jak długo takie auto może wytrzymać. W pół roku robię około 80 tysięcy kilometrów, więc żeby nie zawieść się na samochodzie, muszę go po tym okresie sprzedać. Nie mogę pozwolić sobie na to, aby z powodu awarii nie dojechać na koncert, gdzie przyjdzie kilka tysięcy ludzi.
- Dawniej jeździło się lepiej?
20 lat temu na koncerty jeździliśmy z moim kolegą, który od 16 lat mieszka w Chicago. Byliśmy młodsi, mieliśmy ułańską fantazję, więc jazda była szybka i niebezpieczna. Niedawno przyjechał do Polski i pojechaliśmy z Krakowa do Wieliczki. On był tak przerażony, że nie dał mi prowadzić, zupełnie zapomniał jak tu się jeździ. Powiedział, że w życiu w Polsce do samochodu by nie wsiadł, a kiedyś był z niego asior, jak to się mówi. Tam przyzwyczaił się do 4-pasmowych autostrad, a tutaj - mówił - jeździcie po chodnikach.
- Jakie są Pana kontakty z policją?
Bardzo dobre, jest wzajemne zrozumienie. Oni wiedzą, że ja się spieszę, a ja wiem, że oni stoją, bo muszą. Na szczęście tracę mało czasu dość często wpadając na radary i z tego miejsca chciałbym pozdrowić wszystkich policjantów drogowych w Polsce, życząc im podwyżki i żeby się zagapiali jak ja jadę.
»

Do poczatku artykułu
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polski przemysł motoryzacyjny, szanse i zagrożenia - debata

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty