Rozmowa z Grzegorzem Turnauem

Urszula Tokarska
Nie jestem zawodnikiem ekstremalnym, bo mój samochód jest seryjny, a nie przygotowany specjalnie do wyczynów, ale jaka to przyjemność np. znaleźć się nocą na Hali Krupowej, posiedzieć przy ognisku, napić się herbaty i zjechać.

Między Warszawą a Krakowem kursuje Pan samochodem czy pociągiem?

 

fot. POMATON EMI
fot. POMATON EMI

Bardzo lubię jeździć samochodem i chętnie jeździłbym nim wyłącznie, ale w naszych warunkach często korzystam jednak z kolei, choć tabor z roku na rok coraz gorszy. Na koncerty zdecydowanie jeżdżę samochodem.

 

Co dla Pana jest najważniejsze w samochodzie?

 

W swoim życiu miałem już sporo aut i wiem, że nie ma tzw. aut uniwersalnych, że na coś się trzeba zdecydować. W samochodzie, którym jeżdżę w dalekie trasy najważniejszy jest po prostu komfort i wygoda prowadzenia, natomiast pojazd, który ma pokonywać dzikie ostępy, musi być odporny na trudne warunki, a niekoniecznie wygodny na autostradzie czy bezpieczny w zakrętach.

 

Jakie auto może pogodzić w sobie takie skrajności?

 

Ja po prostu posiadam dwa ekstremalne samochody: Chrysler Grand Voyager i Jeep Cherokee. Ta marka idealnie trafiła w moje potrzeby.

 

Nie podejrzewałam Pana o zamiłowanie do jazdy terenowej?

 

Od dawna należę do kręgu terenowych maniaków w Krakowie, jak tylko mam czas, to z córką, bo żona nie przepada za takimi wrażeniami, zapuszczamy się w różne ciekawe miejsca. Za każdym razem gdzie indziej, w różnych warunkach: zimowych, po błocie, po kamieniach, po piachu. Na piechotę na pewno by nam się nie chciało.

 

Jest Pan zwolennikiem dużych samochodów?

 

Zaczynałem od przechodzonego Malucha, którego uruchamiałem kijem od szczotki, ale potem już były rzeczywiście duże auta, np 17-letni Mercedes W 115, który obecnie ma 31 lat. Z Ameryki sprowadziłem kiedyś kwintesencję amerykańskiego bezguścia, ale w cudownie niewinnym wydaniu: ogromny Van Ford Econoline 150, brudny róż. Odbyliśmy nim 2-miesięczną podróż do Portugalii, najdłuższe chyba wakacje mojego życia. Jesienią jednak musiałem go sprzedać, bo nie bardzo nadawał się na polskie drogi. Były też Volvo, Renaulty Safrane.

 

Czy jakiś Pana utwór muzyczny powstał w samochodzie?

 

Jeśli mam coś wymyślić, to muszę usiąść przy fortepianie, a potem to zapisać. Nie wydaje mi się też, aby komponowanie podczas jazdy było bezpieczne. Kiedyś pewien wybitny artysta układał sobie coś jadąc i nie zauważył maszyny do malowania pasów, która dziwnym trafem nie ustąpiła z pasa jezdni, którym jechał. Na szczęście wyszedł z tego cało. Chętnie natomiast słucham muzyki, albo niegotowych materiałów, jeśli jestem w trakcie nagrywania płyty, wtedy myślę nad aranżacją, proporcjami, itp.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Parada Motocyklistów w Łodzi

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty