Dziennikarze plotkują, że Robert skorzysta z symulatora Ferrari. Napisaliśmy plotkują, bowiem trudno sobie wyobrazić, że konkurencyjny zespół dopuści Polaka, było nie było, potencjalnego rywala, do swoich tajemnic. O Ferrari raczej zapomnijmy. O trzech inych symulatorach, czyli McLarena, Red Bulla i Williamsa też, z tego samego powodu. Ale to nie koniec możliwości.
Pisze to na swoim blogu Mikołaj Sokół, znawca F1 i przyjaciel Roberta Kubicy. Jego słowa warto więc traktować poważnie. Obok teamów F1, są niezależne firmy mające dostęp, choćby do byłego symulatora Toyoty. Po wycofaniu się japońskiego koncernu z F1, zostało urządzenie. Oczywiście, nie jest ono tak zaawansowane technicznie jak trzy należące do trzech najlepszych obecnie teamów F1, ale do sprawdzenia, jak Kubica sobie radzi z bolidem wystarczą.
Najlepsze symulatory kosztują krocie i nie są łatwe do wykonania, Lotus Renault właśnie swój projektuje. Może być gotowy za kilkanaście miesięcy. Takie urządzenie, np. Ferrari waży niemal 200 ton. Symuluje wyścig tak dokładnie, że kierowca czuje uślizgi, krwężniki, brak tylko towarzyszących wyścigowej jeździe przeciążeń. To akurat duży plus, bowiem nie nadwyręży to ręki Kubicy.
- Zaczniemy od przeprowadzenia testów w symulatorze, bo pozwala to na symulację jazdy bez obciążenia fizycznego. Nie ma przeciążeń i żadnego dodatkowego ryzyka - wyjaśnia menedżer Polaka Daniele Morelli. - Będzie mógł sprawdzić swoje czasy reakcji i umiejętności. Oceni, czy jest w stanie jeździć tak dobrze, jak wcześniej - dodaje Morelli.
Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?