Renault Megane E-Tech. Nadwozie/wnętrze

Fot. Kamil Rogala
Muszę przyznać, że nowe Renault Megane E-tech zaskakuje pod każdym względem – również ofertowym – ale zacznijmy od wyglądu. Samochód praktycznie całkowicie odbiega od swojego poprzednika pod względem stylistycznym i tylko miejscami do niego nawiązuje. Mowa o listwach LED przy światłach przednich czy ogólnym zarysie nadwozia. Patrząc na model można jednak odnieść wrażenie, że producent, owszem, popłynął z nurtem nowej mody na crossovery, ale nie starał się zmienić popularnego przedstawiciela segmentu C w SUV-a na siłę. Tutaj przychodzi mi na myśl nowe DS 4, które nadal jest autem kompaktowym, ale z kilkoma cechami wspomnianego crossovera tj. podkreślone nadkola, nieco wyższe zawieszenie/prześwit, duże felgi i listwy w kilku miejscach. Widać elementy nowej mody, ale w bardzo dobrych, wyważonych proporcjach.
Samochód na żywo robi fantastyczne wrażenie. Przyznam, że dotychczasowa oferta Renault stała się odrobinę nużąca i mimo, iż ustępujące Megane i Talisman to bardzo ładne auta, to zdążyły się już nieco opatrzeć. A tutaj mamy odczuwalny powiew świeżości, stylistycznej odwagi i mnóstwa ciekawych elementów, które sprawiają, że na to auto patrzy się z ogromną przyjemnością. Znów – skojarzenie z bardzo ładnym DS 4, co jest moim zdaniem sporą nobilitacją. Spoglądając na auto z profilu, w oczy rzuca się przede wszystkim zwarta, mocno muskularna, może nawet odrobinę przesadzona sylwetka. Linia okien jest poprowadzona dość wysoko, linia dachu z kolei stosunkowo nisko. Dodatkowo dach wyraźnie opada i przy słupku C zbliża się do dolnej linii okien. To, wespół z bardzo dużymi felgami, lakierowanymi na czarno nadkolami i listwą progową sprawia, że samochód wydaje się zdecydowanie większy, niż w rzeczywistości – zaledwie 4210 mm długości, 1770 mm szerokości i 1500 mm wysokości.
Przód co prawda przypomina inne modele Renault i trudno doszukiwać się tutaj radykalnej zmiany, ale wszystkie elementy zostały wysmuklone, wyostrzone i nabrały zdecydowanie nowocześniejszej, świeższej formy. Dodatkowo w najwyższej wersji wyposażenia Iconic można liczyć na wstawki w złocistym kolorze Warm Titanium. Wygląda to fantastycznie, szczególnie w parze z ciemnoszarym lakierem i czarnym dachem. W parze z 20-calowymi felgami auto wygląda naprawdę bardzo dobrze i zwraca na siebie uwagę. Przyznam, że w takiej wersji mamy naprawdę godnego konkurenta dla segmentów premium. Pod względem ceny również, ale o tym za chwilę.

Fot. Kamil Rogala
Tymczasem przejdźmy do wnętrza, bo tutaj również dzieje się bardzo dużo. Stylistycznie znów mamy rewolucję i trudno doszukiwać się wyraźnych podobieństw. Co ciekawe, znalazłem więcej podobieństw do innych marek, niż do modeli z portfolio Renault. Zabudowany panel z dwoma ekranami, jednym panoramicznym przed oczami kierowcy oraz drugim o bardziej wertykalnej orientacji przypomina nieco to, co stosuje Opel w swoich nowych modelach. Pod ekranem głównym mamy rząd przycisków fizycznych, a pod spodem półkę na smartfona. W tunelu środkowym znajdziemy kilka schowków i przegródek.
Pomijając dość kanciasty panel z ekranami, całość sprawia łagodne, eleganckie i minimalistyczne wrażenie. W topowej odmianie mamy listwę drewnianą, która biegnie przez całą szerokość kokpitu aż na boczki drzwi. Owe boczki przypominają nieco projekt znany z nowych Peugeotów. Ładnie prezentuje się kierownica z dużymi przyciskami z wykończeniem w kolorze fortepianowej czerni. Akurat to do mnie nie przemawia, ale sam kształt koła kierownicy – nieco spłaszczony na szczycie i na dnie, oraz dodatkowy przycisk do zmiany trybów jazdy – bardzo mi się podoba.
Miejsca na tylnej kanapie jest pod dostatkiem ale to zasługa platformy dedykowanej napędowi elektrycznemu. Mimo krótkiego nadwozia – 4,2 metra – ale dzięki krótkim zwisom, we wnętrzu udało się wygospodarować sporo miejsca. Miejsca nad głową również jest sporo, choć wąskie szczeliny na okna sprawiają, że z tyłu panuje odrobine klaustrofobiczna atmosfera. Z tyłu między siedziskiem a podsufitką jest 836 mm. Standardowa pojemność bagażnika to 440 litrów. Po złożeniu kanapy do dyspozycji użytkowników jest 1332 litry pojemności. Oczywiście należy zaznaczyć, że samochód powstał zupełnie od podstaw na nowej platformie dedykowanej samochodom elektrycznym – CMF-EV.
Renault Megane E-Tech. Silnik, zasięg, wrażenia z jazdy

Fot. Kamil Rogala
Do testu otrzymałem topową odmianę Renault E-Tech 60 kWh o mocy 218 KM i momencie obrotowym 300 Nm. Napęd oczywiście kierowany był na przednią oś. Bateria o pojemności netto 60 kWh wydaje się raczej przeciętna jak na auto kompaktowe, ale zdaniem producenta zasięg na pełnej baterii to nawet 450 kilometrów, co jak na auto z tego segmentu jest wartością więcej niż zadowalającą. Odmiana z mniejszą baterią 40 kWh i mocą 130 KM jest w stanie przejechać do 300 kilometrów. Osiągi również są niezłe. O ile prędkość maksymalna to standardowe dla elektryków 160 km/h, tak przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje 7,4 sekundy, a to już rewir samochodów o sportowym zacięciu.