Zmienia się rynek.
Złamały się prawie wszystkie firmy. Nawet Volvo po raz pierwszy na polskim rynku obniżyło ceny i S40 jest dostępne za 82 tys. zł. Tylko Honda próbuje się jeszcze bawić w chowanego, bo raz obniża ceny a raz podwyższa. Skończył się czas kupowania wszystkiego za wyznaczoną cenę. Importerzy i producenci uznali, że lepiej zarobić mniej, ale zarobić niż w ogóle nie mieć

klientów. To oczywiście gra "kto kogo przechytrzy". Niektóre firmy np. Toyota i Renault obniżają ceny, ale głównie na modele najdroższe, które po obniżkach i tak są drogie. Citoren, Peugoet, a także Fiat przestali się bawić w drobne gierki i stosują obniżki na wszystkie modele. Fiat poza tym proponuje samochody gorzej wyposażone, a tym samym tańsze. Jest to tendencja, która będzie się rozwijać. Klienci odwrotnie niż dotychczas wybierają samochody tańsze, a nie te na "full" wyposażone. Radość posiadania dzielonej kanapy staje się jakby mniejsza.
Zaczął się niezwykle ważny proces rynkowy. Obniżki cen nie da się zatrzymać. Nikt nie kupi Cirtroena w lipcu bez obniżki jeżeli teraz może go kupić o 14 albo nawet 18 tys. zł taniej, w zależności od wersji.
Firmy będą musiały zrezygnować też z podwyższania cen do poziomu cen zachodnich. Tak próbowano, ale polski rynek jest pięciokrotnie biedniejszy niż zachodni i nic tu na siłę wyrównać się nie da.
Mamy więc kryzys, katastrofalny spadek sprzedaży, ale jednocześnie jakby początek normowania cen na poziomie możliwości polskiego klienta. Jest to ważne i korzystne. Gazety drukują całostronnicowe reklamy o obniżkach cen samochodów. Właśnie ogłoszono, że poddała się również Toyota i Yaris staniał o 6 tys. zł., co prawda ten z górnej półki wyposażenia, ale zawsze.
Strefa Biznesu - inwestycje w samochody klasyczne
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?