Jak informuje Ogólnopolskie Centrum Rozliczania Kierowców, bardzo możliwe, że już niebawem firmy operujące flotą lekką pojazdów przewożących towary na terytoria krajów Unii Europejskiej będą miały obowiązek posiadania licencji jak przedsiębiorstwa transportu ciężkiego.
Chodzi m.in. o plany wprowadzenia tachografów cyfrowych rejestrujących czas pracy kierowców pojazdów poniżej 3,5 tony. Teraz ewidencja okresów jazdy nie jest prowadzona tak skrupulatnie, jak w ciężarówkach.
Ale jeszcze ważniejsza zmiana obejmie wagę minimalną pojazdów, powyżej której wymagane są zezwolenia transportowe i licencja wspólnotowa. Do tej pory górny limit, o ile dane państwo członkowskie nie zdecydowało inaczej, od którego obowiązywały przepisy kabotażowe , wynosił 3,5 tony. Proponowane poprawki zmniejszają tę granicę do 2,4 tony.
Dlaczego aktualizacja przepisów budzi kontrowersje? Otóż obniżenie wartości dopuszczalnej masy ciężaru oznacza w tym przypadku, że wiele firm transportowych oraz kierowców busów będzie podlegało innym, bardziej restrykcyjnym zasadom dostępu do europejskiego rynku.
- Kraje takie jak Niemcy i Francja dość precyzyjnie określają zasady prowadzenia pojazdów, ale już w Polsce istnieje problem na przykład z definicją zawodu kierowcy. W myśl polskiego prawa termin ten nie wprowadza rozróżnienia między kierowcą busa a kierowcą tira. Oznacza to, że dany pracownik, jeśli ma odpowiednie uprawnienia, może prowadzić obie kategorie pojazdów, a wówczas czas jego pracy będzie wedle dwóch różnych standardów prawnych. Jest to oczywista niedogodność stwarzające pole do nadinterpretacji przepisów prawa - mówi Łukasz Włoch, główny ekspert Ogólnopolskiego Centrum Rozliczania Kierowców.
Zmiany w przepisach dotyczące „małych” pojazdów w konsekwencji mogą również prowadzić w przyszłości do konieczności zainstalowania w nich tachografów. Poprawki do rozporządzenia unijnego z 10 stycznia 2019 roku wskazują wyraźnie na dążenie europosłów do jak najszybszej implementacji inteligentnych urządzeń, o których mowa była już w rozporządzeniu 165/2014.
- Kierowcy busów, z racji dotychczasowego prawodawstwa, nie mieli obowiązku ich stosowania, co prowadziło w naturalny sposób do plagi osób przemęczonych pracujących za kółkiem, którzy jeżdżą nawet po kilka tygodniu w trasie. Uwagę na tę kwestię zwracają szczególną uwagę Niemcy, których kraj jest popularnym celem podróży polskich przewoźników. Problem jest poważny, bo może chodzić nawet o 100 tysięcy pojazdów. Pojawia się tutaj przede wszystkim sprawa bezpieczeństwa na drodze, ale ma także wymiar socjalny, tj. kadrowy i płacowy, ponieważ brak rejestratora znacząco utrudnia obliczanie stawek godzinowych oraz rozliczanie czasu odpoczynku – mówi Łukasz Włoch z OCRK.
Zobacz także: Kia Picanto w naszym teście
Strefa Biznesu - inwestycje w samochody klasyczne
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?