Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: warsztat nie chce zwrócić auta właścicielom

Łukasz Cieśla
Małżeństwo z Poznania od ponad roku nie może dojść do porozumienia z jednym z miejscowych warsztatów samochodowych. Wszystko przez ogromne koszty dodatkowe naliczone im przez serwis.
Fot. Maciej Pobocha
Fot. Maciej Pobocha

W czerwcu ubiegłego roku pod Poznaniem doszło do kolizji. Pani Arleta Małecka była poszkodowaną i czekała na przyjazd lawety wysłanej przez jej ubezpieczyciela. Czekała zbyt długo, dlatego zdecydowała się na skorzystanie z innej lawety, która nieoczekiwanie przyjechała razem z policją.Laweciarz nakłonił ją, by wraz z uszkodzoną Hondą Jazz pojechać do serwisu Huccar w Poznaniu.

**CZYTAJ TAKŻE

Tani serwis? Sprawdź jak możesz oszczędzićASO czy serwis niezależny?

**

- Tam usłyszałam od właściciela warsztatu, że auto zostanie naprawione w ciągu dwóch tygodni. Mówił, że wszystko przebiegnie sprawnie. Rzeczywistość okazała się inna, samochód nie został naprawiony do dziś - skarży się Arleta Małecka.

W dniu, w którym zostawiała auto, podpisała różne dokumenty. Między innymi cesję wierzytelności. Zgodnie z nią ubezpieczyciel miał wypłacić pieniądze bezpośrednio do warsztatu. W dokumencie tym zgodziła się też na pozostawienie auta u mechanika do czasu uregulowania wszelkich należności przez nią lub jej ubezpieczyciela.

Niebawem pojawiły się pierwsze trudności. Warsztat wycenił naprawę na ponad 17 tys. zł. Natomiast TU Compensa, w którym był ubezpieczony pojazd, chciało zapłacić niewiele ponad 10 tys. zł. Małeccy twierdzą, że w warsztacie powiedziano im, że za taką kwotę nie naprawią pojazdu.

Co zrobiła Compensa? Przelała ponad 10 tys. zł na konto Małeckich. Ci twierdzą, że ubezpieczyciel celowo wysłał pieniądze właśnie im, bo ma złą opinię o firmie Huccar i wolał umyć ręce od sprawy.

Fot. Archiwum Polskapresse
Fot. Archiwum Polskapresse

Ubezpieczyciel, powiedział, że rzeczywiście współpraca z tym warsztatem nie układa się najlepiej. Powodem mają być rzekomo zawyżone przez Huccar wyceny za poszczególne naprawy. Po szczegóły odesłano nas do centrali w Warszawie. Tam powiedziano nam, że nie kojarzą takiego serwisu.

- Chciałam też zapewnić, że nasza firma nie umyła rąk od tej sprawy - mówi Iwona Łęgiewska z Compensy. - Przelaliśmy pieniądze na konto właścicieli. Jeśli oni ich nie chcą, to niech je przekażą warsztatowi.

Małeccy tłumaczą, że nie zamierzają przekazywać warsztatowi pieniędzy, bo stracili zaufanie do serwisu i jego szefa. - Mieliśmy zostawić samochód i niczym się nie martwić - mówi Dariusz Małecki. - Ale naszym zdaniem szef Huccar zaczął przeciągać sprawę. Nie wykazał żadnej woli naprawy pojazdu, a w dodatku zaczął żądać zapłaty za parkowanie auta oraz wypożyczenie nam pojazdu zastępczego. Dlatego teraz żądamy wydania naszej Hondy.

Z wyliczeń warsztatu z września tego roku wynika, że klienci powinni zapłacić sporą sumę: 7,3 tys. zł za wynajem samochodu zastępczego, 3,3 tys. zł za wykonanie prac przy rozbitej Hondzie oraz prawie 12 tys. zł za parkowanie uszkodzonego pojazdu przez 446 dni.

Małeccy zapłacili warsztatowi za wynajem samochodu zastępczego, ale pozostałych kosztów nie zamierzają ponosić. Mówią, że od miesięcy nie widzieli Hondy oraz wątpią, by wykonano przy niej jakiekolwiek prace.

Piotr Szymański, szef Huccar, przysłał do naszej redakcji krótkie oświadczenie. Nie ustosunkował się w nim do wielu przesłanych do niego pytań. W oświadczeniu napisał, że serwis wiele razy bezskutecznie wzywał Małeckich do przekazania ponad 10 tys. zł, które dostali od Compensy. Brakiem tych pieniędzy i postawą Małeckich tłumaczy to, że do dziś nie doszło do naprawy pojazdu.

**CZYTAJ TAKŻE

Marketing w warsztacie motoryzacyjnymTargi Techniki Motoryzacyjnej

**

- Serwis najpierw chce pieniędzy, a dopiero potem wykonać usługę. Powinno być na odwrót. Gdyby warsztat wykonał usługę, a ubezpieczyciel nie zapłacił całej kwoty, moi klienci pokryliby różnicę. Jednak w sytuacji, gdy serwis nic nie robi i jeszcze domaga się horrendalnych kosztów dodatkowych, trudno o współpracę. Osobną kwestią jest podpisanie z panią Małecką niekorzystnych dla niej umów, tuż po kolizji, kiedy była w olbrzymim stresie - komentuje radca prawny Grzegorz Mickiewicz, reprezentujący w sądzie Małeckich.

Poznań: warsztat nie chce zwrócić auta właścicielom

Właściciele Hondy przed pójściem do sądu próbowali w inny sposób odzyskać samochód. Wraz z mecenasem i policjantami udali się do warsztatu, licząc, że odzyskają samochód. Niewiele wskórali. Okazuje się, że nie była to pierwsza wizyta policji w tym serwisie. Wcześniej o pomoc prosili ją inni klienci warsztatu.

- Firmę doskonale znamy, bo było na nią wiele skarg - mówi Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy policji. - Kilka lat temu doszło nawet do sytuacji, że dwie drużyny oddziału prewencji odbijały inny samochód z tego warsztatu, bo właściciel serwisu nie chciał go wydać. Tamta akcja się powiodła.

Tymczasem Małeckim pozostał już tylko sąd. Kolejna rozprawa odbędzie się pod koniec listopada.

Źródło: Głos Wielkopolski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Drożeją motocykle sprowadzane z Niemiec

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty