Zgodnie z nowym regulaminem sportowym pucharu Kia Picanto, po wyścigach treningowych na podstawie uzyskanych czasów, spośród 45 startujących, wyłoniona została grupa 28. kierowców, którzy zakwalifikowali się do rozgrywanego w sobotę wyścigu.
Pierwsza piętnastka miała jeszcze dodatkowy bieg, w którym na dystansie pięciu okrążeń zawodnicy mogli powalczyć o lepsze miejsca startowe. W tej fazie zawodów ogromne znaczenie miała taktyka - liczy się każdy kilogram, więc kierowcy wyjechali z niemal pustymi zbiornikami.
W wielkiej tajemnicy ustawiano geometrię samochodów, ciśnienie w oponach, obniżano masę samochodu do najmniejszej dopuszczalnej. Na torze zawodnicy starali się uzyskać jak najlepszy czas między innymi za pomocą jednej z powszechnie stosowanych sztuczek wyścigowych, jaką jest wykorzystanie tunelu powietrznego wytwarzanego przez rywala.
Nie każdemu i nie zawsze udaje się urwać kilka dziesiątych sekundy w ten sposób, wszak każdy z kierowców zerka w lusterka wsteczne i wystarczy, aby na moment zdjął nogę z gazu i wówczas rywal zamiast zyskać straci. Sztuka ta udała się Igorowi Gregorczykowi, który wywalczył pierwsze pole startowe. Obok niego do pierwszego wyścigu wystartował Kamil Raczkowski, a z trzeciego pola ruszał Maciej Steinhof.
Po znakomitym starcie Gregorczyk zwyciężył w pierwszym wyścigu, a około pół godziny później ponownie minął metę pozostawiając za sobą wszystkich rywali. Tym sposobem debiutujący w KIA LOTOS CUP Igor Gregorczyk został liderem klasyfikacji punktowej.
Już od rana na torze Poznań dawało się wyczuć narastające napięcie przed startem do pierwszego wyścigu KIA LOTOS Cup. Zawodnicy starali się opanować stres, przygotowywali taktykę rozgrywania wyścigów, a nade wszystko starali się nie stracić swojego miejsca na prostej
startowej. Jak się okazało idealne trafienie w moment startu miało kluczowe znaczenie dla wyników obu wyścigów składających się na pierwszą rundę tegorocznych mistrzostw Polski.
Ku niemałemu zaskoczeniu obserwatorów w pierwszy zakręt po starcie czołówka wjechała w kolejności, w jakiej zawodnicy ustawieni byli na polach startowych. Nikt nie popełnił błędu i od samego początku na czele jechali Igor Gregorczyk, Kamil Raczkowski i Maciej Steinhof.
Kilkanaście metrów za nimi pędził Wojciech Herban, który z kolei uzyskał pewną przewagę nad grupką z aktualnym mistrzem Polski w tej kategorii Łukaszem Błaszkowskim.
Na drugim okrążeniu, po wyjściu z zakrętu zwanego "Babą Jagą" w samochód z numerem 1 wyleciał z toru i po kilkakrotnym dachowaniu przez przód wylądował na poboczu. Do zdarzenia doszło na wyjściu z bardzo szybkiego łuku, kiedy samochody jeszcze przyspieszają.
Niewielki błąd, być może poślizg spowodował utratę stabilności auta Zbigniewa Łacisza, który uderzył w pojazd Łukasza Błaszkowskiego. Przybyłe na miejsce wypadku służby ratownicze
przystąpiły do udzielania pomocy obrońcy tytułu mistrzowskiego. Na szczęście zawodnik wyszedł z bardzo groźnie wyglądającego wypadku bez poważniejszych obrażeń, jednak lekarz zdecydował o przebadaniu go w szpitalu.
Akcja ratunkowa odbywała się w miejscu, które nie zagrażało bezpieczeństwu, zatem wyścig nie został przerwany.
Pomimo nieustannych prób ataków kolejność czołówki nie zmieniała się i zwycięzcą pierwszego wyścigu został Igor Gregorczyk przed Kamilem Raczkowskim i Maciejem Steinhofem. Najszybszą panią okazała się Klaudia Podkalicka, która minęła metę na 13. pozycji.
Po przejechaniu linii mety zawodnicy ponownie ustawili samochody na polach startowych i po kilkunastu minutach rozpoczął się drugi bieg. Jego przebieg był niemal powtórzeniem pierwszej gonitwy, z tym że znacznie częściej dochodziło do wyprzedzeń.
Już na pierwszym okrążeniu prowadzenie objął Raczkowski, chwilę później jako pierwszy jechał Steinhof, ostatecznie jednak na mecie pierwszy był Gregorczyk. Drugie miejsce wywalczył tym razem Maciej Steinhof, który wyprzedził Kamila Raczkowskiego o 0,16 sekundy.
Nasz redakcyjny kolega Tomasz Szmandra w swoim debiucie na torze wyścigowym dwukrotnie wywalczył 30. miejsce, przy okazji zaliczając ostre hamowanie przed...dwoma sarnami. Szkoda, że obsługa toru nie ostrzegła zawodników żółtą flagą (oznaczającą niebezpieczeństwo), bo sympatyczne zwierzątka błąkały się pomiędzy pędzącymi samochodami dobrych kilka minut.
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?