Z powodu wadliwie działającej instalacji elektrycznej dwa samochody spłonęły w sobotę w Łodzi.
W południe na ul. Spornej w ogniu stanął Wartburg. Wieczorem ok. godz. 20, na skrzyżowaniu Piłsudskiego i Rydza-Śmigłego, zapalił się Polonez z instalacją gazową. Strażacy byli na miejscu błyskawicznie, ale i tak oba auta spłonęły.
Właściciel Poloneza zobaczył ogień, wydobywający się spod maski, kiedy przystanął, by dolać paliwa do zbiornika. - To był moment i już nie mogłem opanować płomieni -tłumaczył rozemocjonowany kierowca.
Natychmiast na pomoc ruszyli świadkowie zdarzenia. Paweł Rajczyk był w pobliskiej piwiarni, kiedy dostrzegł płonące auto. - Wybiegłem, chwyciłem gaśnicę i próbowałem stłumić ogień, ale nie udało się - wspominał. - Inni też przybiegli. Zużyliśmy chyba sześć gaśnic i dopiero strażacy ugasili ogień.
Obserwator zdarzenia Tomasz Starczyk zaczął wraz z innymi, przypadkowymi przechodniami kierować ruchem na skrzyżowaniu.
- Nie wiedziałem, czy w samochodzie jest gaz, więc poganiałem kierowców, żeby przejeżdżali jak najdalej od Poloneza - relacjonuje. Dzięki spontanicznej akcji przechodniów, mimo dużego zadymienia, nie było problemów z przejazdem.
Według strażaków, w obu przypadkach ogień wybuchł z powodu wadliwie działających instalacji elektrycznych w pojazdach.
Strażacy interweniowali też w sobotę wieczorem na Bałutach, gdzie z zaparkowanego Chevroleta ulatniał się gaz. Tym razem udało się zapobiec tragedii.
Strefa Biznesu - inwestycje w samochody klasyczne
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?