Jak wiadomo, w Polsce wielu rzeczy nas zaskakuje. Niemożliwe jest na przykład przewidzenie zimy. Owszem, bywa na Alasce, albo na Syberii, ale przecież nie u nas!
Śnieg jest nam nieznany, zwłaszcza na drogach. I dlatego drogowcy zwołują co roku z podniesionym czołem konferencje prasowe, na których zaklinają się, że w tym roku żadna zima nam nie straszna. Pracę mam taką, że od czasu do czasu muszę wsiąść w samochód i pojechać tu i ówdzie, czasem wiele kilometrów.
Podczas pierwszego ataku tegorocznej zimy jechałem do Częstochowy. Gdy po wyjeździe z Poznania zaczął prószyć śnieżek, pomyślałem, że bez kłopotów się nie obędzie. Wykrakałem. Białego puchu z każdą chwilą fruwało więcej. Waliło w przednią szybę, nie widziałem linii środkowej a z każdą chwilą było bardziej ślisko. Toteż ucieszyłem się, gdy z boku zobaczyłem ekipę: na parkingu stał pług śnieżny i dwa samochody do posypywania szosy piaskiem. Zatrzymałem się: “panowie wyjeżdżają na szosę?", zapytałem naiwnie. “A skąd, jedziemy do bazy, do Sieradza". A to nie można by tu trochę śniegu zebrać i piaskiem podsypać?" “Coś pan, pieniędzy na akcję zima nie dostalim, więc jak". Wsiadłem z powrotem do samochodu, mówiąc pod nosem kilka żołnierskich słów. Śniegu było coraz więcej. Nagle przede mną wyrosła spora kolejka samochodów. Górka na szosie, a zlodowaciała jezdnia skutecznie utrudniała podjazd. Przed połową góry stoi ciężarówka z przyczepą, zatarasowała przejazd i nie może wjechać. Poszliśmy solidarnie ją popchnąć. Nic z tego. Wiozła jakieś cholernie ciężkie, stalowe części. Woleliśmy w tym miejscu nie nocować. Właściciel antyku, Fiata 125, który miał bagażnik przyczepiony drutem, znał boczną drogę. Wszyscy ruszyliśmy za nim. Jechaliśmy z prędkością piechura, bo droga była nawet nieutwardzona. Wróciliśmy na szosę. Jakieś miasteczko pod Częstochową. Awaria rury wodociągowej, woda lała się na jezdnię natychmiast zamarzając. Oczywiście żadnego drogowca. Miejscowa dziatwa szkolna stała na chodniku, śmiejąc się z każdego kierowcy, który sunąc bokiem ledwie wymijał drzewa. Chłopaki obstawiają głośno: “tamten maluch przyrżnie!". Nie wszystkim się udało, bo na kilku stoją już świeżo rozwalone samochody. Wieczorem siadłem do kolacji w Częstochowie. W miejscowym dzienniku telewizyjnym słyszę wypowiedź szefa służby drogowej: “Zima nas w tym roku nie zaskoczyła. Jesteśmy świetnie przygotowani, kierowcy mogą to potwierdzić...." Podobno krzyczałem przez sen brzydkie słowa, ale to chyba nieprawda!
Strefa Biznesu - inwestycje w samochody klasyczne
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?