Pytanie: jaki jest stan naszych dróg, jest pytaniem retorycznym. Tymczasem "Raport o stanie nawierzchni sieci dróg krajowych na koniec 2003 roku" opracowany przez Generalną Dyrek-cję Dróg Krajowych i Autostrad zawiera jednak kilka pozytywnych elementów.
Tragiczny jest stan wyjściowy. Tylko 40 % dróg krajowych i międzynarodowych w naszym kraju nie wymaga - w najbliższych latach - przeprowadzenia remontów. Reszta jest raczej w opłakanym stanie, a połowa z nich wymaga natychmiastowego zamknięcia i wyremontowa-nia. Druga połowa dróg może poczekać, ale najwyżej 3-4 lata.
Zanim zaczniemy mówić o pieniądzach, niezbędnych na sfinansowanie remontów, jedna po-zytywna informacja. Otóż w roku 2000 i 2001 remontowano po 600 km rocznie. W 2002 roku nastąpiło zdecydowane przyspieszenie i udało się wyremontować 1100 km. W ubiegłym roku dobre tempo było utrzymane i poprawiła się jakość prawie 1250 km dróg krajowych. Innymi słowy długość szos o dobrej nawierzchni zwiększyła się o ponad 3 %. Można więc powie-dzieć, że ubiegły rok był pierwszym, w którym udało się powstrzymać tempo degradacji stanu technicznego dróg krajowych. Tyle statystyki i dobrych wiadomości.
Teraz o potrzebach i pieniądzach. Jeżeli chcielibyśmy tylko poprawiać stan istniejących dróg (bez budowy nowych odcinków), to natychmiastowego remontu wymaga ponad pięć tysięcy kilometrów dróg krajowych. Jest to program minimum. Przypomnijmy, że w ubiegłym roku udało się wyremontować 1250 km, czyli 25 % niezbędnych remontów. Należy pamiętać także o tym, że wiele dróg wymaga - jak to się określa w nomenklaturze drogowców - wzmocnień i wyrównania. Tym samym, na przeszło 9100 km powinny pojawić się ekipy remontowe. Drogowcy powinni więc zamknąć połowę obecnej sieci dróg krajowych. Czy można sobie wyobrazić taką sytuację? Obawy, że zacznie się horror są nieuzasadnione - w budżecie pań-stwa nie ma tyle pieniędzy. Potrzebne są dziesiątki miliardów złotych.
Najlepszą ilustracją potrzeb i możliwości finansowych jest tegoroczny bilans. Na najpilniejsze remonty potrzeba 2,7 mld zł, zaś w budżecie państwa przewidziano na ten cel 870 mln zł. Czyli potrzeby (najpilniejsze) są trzykrotnie mniejsze niż możliwości finansowe. To chyba nie wymaga komentarza. Cała nadzieja w unijnych funduszach.