Wjechaliśmy do Europy. Na stacji benzynowej przy ul. Limanowskiego w Warszawie od razu z radości podniesiono cenę paliwa o dalsze dziesięć groszy. Cena benzyny zbliża się już do czterech złotych i pewno lada chwila padnie ta granica. Za olej płaci się już 3,24 zł.
Do Paryża jeździ się teraz właściwie tak samo jak do Radomia tylko dłużej, ale póki co nikt nie wie, co wyniknie z tej Europy dla naszej motoryzacji. Na zachodniej granicy dilerzy niemieccy zgromadzili dziesiątki tysięcy używanych samochodów i szykują się do ataku na Polskę. Historia się jednak zmienia. Kiedyś stały tam czołgi, a teraz jednak samochody. Nie jest jasne, czy zmienią się przepisy i trzeba będzie płacić różne opłaty, które zostaną dopiero wymyślone. Mówi się np. o wprowadzeniu wysokich opłat przy rejestracji samochodów używanych. Polska jest krajem, w którym do ostatniej chwili nic nie wiadomo. Rzecznik praw ubezpieczonych Krystyna Krawczyk twierdzi, że ubezpieczenia, a szczególnie obowiązkowe OC nie powinny podrożeć, ale tak naprawdę to dowiemy się tego na jesieni kiedy towarzystwa ubezpieczeniowe dokonają bilansu.
Sprzedaż samochodów w ostatnich miesiącach wzrosła o przeszło 20 procent, ale jest to wzrost pozorny. Fachowcy nazywają to wzrostem zakłamanym. Ludzie kupowali ze strachu, że podrożeje. Dilerom udało się wprowadzić wręcz panikę na rynku. Przez rok ceny samochodów Polsce wzrosły o 9,6 proc. podczas gdy w Europie średnio o 4,8 proc..
Tak było, ale się skończyło. Co ludzie mieli kupić to kupili, teraz będzie pusto w sklepach. Może się coś ruszy na jesieni, ale to nie jest pewne. Z łaski historii zostaliśmy co prawda Europejczykami, ale pieniędzy nam to nie dodało. Można się spodziewać ruchu cen w drugą stronę. Ford już obniżył ceny części zamiennych o 28 procent, do podobnych obniżek szykuje się Fiat, który wprowadził też tzw. ceny gwarantowane, liczy się cena w dniu zakupu, a nie w dniu odbioru. Aby sprzedać samochody, firmy będą musiały obniżyć ceny. Można spodziewać się różnych promocji, może nawet rower albo wycieczkę na Majorkę będą nam, jak dawniej, wkładali do bagażnika.
Z rynkiem samochodowym jest trochę tak, jak z awanturą w domu, trzeba odczekać aż się uspokoi. Przez ostatnie pół roku ceny szły do góry, teraz albo się wyrównają albo pójdą lekko w dół. Samochód nie jest pół litrem, które, ze względu na stan zdrowia, trzeba kupować natychmiast. Dla informacji podajemy, że najtańszą wódką sprzedawaną na stacjach benzynowych jest Prezydent. Pół litra Prezydenta kosztuje 15 zł 99 groszy i nie drożeje.