PIM chce drożej!

Mieczysław Teer
Polska Izba Motoryzacyjna przedstawiła swoje stanowisko w sprawie patologii na rynku ubezpieczeń komunikacyjnych.

Ponieważ dokument jest obszerny, streszczę jego najważniejsze tezy.

 

Likwidacja szkody poprzez wypłacanie gotówki
psuje rynek motoryzacyjny, gdyż wypłacane pieniądze są zbyt małe, by móc za nie naprawić samochód w legalnym (czyli płacącym VAT) warsztacie. Kwotę odszkodowania ubezpieczyciele obliczają na podstawie własnych ustaleń

(takie sformułowanie znajduje się w ustawie ubezpieczeniowej), dokonywanych przez "rzeczoznawców", którzy nie są żadnymi rzeczoznawcami lecz pracownikami technicznymi firm

PIM chce drożej!

ubezpieczeniowych.  

 

Pociąga to za sobą takie konsekwencje jak wzrost liczby samochodów kradzionych na części, naprawianie samochodów w sposób nieprofesjonalny (co zagraża bezpieczeństwu ruchu drogowego), utratę miejsc pracy w legalnych warsztatach, nierealizowanie obowiązku badań diagnostycznych pojazdu, w którym wykonano naprawę przekraczająca 2 tys. zł, etc.

 

Aby temu zapobiec Polska Izba Motoryzacji domaga się:

1. Aby podstawą ustalania wysokości szkody była ocena niezależnego rzeczoznawcy**
wraz z uwzględnieniem kosztów tych ekspertyz w ogólnym rozliczeniu szkody.

2. Skreślenia słowa "własnych" w ustawie ubezpieczeniowej (to w zasadzie powtórzona treść pierwszego punktu).

3. Rozliczania szkód komunikacyjnych, co do zasady na podstawie faktur.

 

Tyle PIM, a teraz kilka słów komentarza. Chciałbym wspomnieć, że od lat piszę o ubezpieczeniach komunikacyjnych i moje teksty napsuły firmom ubezpieczeniowym tyle krwi, że w swoim czasie skutecznie zablokowały publikacje grożąc wycofaniem reklam z pisma, w którym pracowałem. Nie mam więc żadnego powodu, by bronić ubezpieczycieli. Ale bronię - zawsze - poszkodowanych. 

 

Należy postawić sprawę jasno: PIM nie chodzi ani o bezpieczeństwo ruchu drogowego, ani o dobro poszkodowanych, ani o krzywdę skarbu państwa lecz o własne interesy. I nie ma się czemu dziwić - w końcu po to jest Polska Izba Motoryzacyjna, aby dbać o interesy swoich członków. Tyle że mogłaby to robić subtelniej, nie posługując się demagogią.

 

Powiedzmy na dobry początek, że zgodnie z kodeksem cywilnym, (art. 363) to do właściciela samochodu należy wybór sposobu naprawienia szkody. W uproszczeniu: jeżeli taka jest jego wola może żądać pieniędzy, jeżeli chce może żądać uregulowania rachunku za naprawę w warsztacie. Tak stanowi prawo, przeto wszelkie ograniczenia w tej materii spotkałyby się z poważnymi zarzutami.

 

Wbrew oczekiwaniom PIM nikt nie może mnie zmusić do tego, abym uszkodzone drzwi czy zbitą szybę wymieniał w płacącym VAT warsztacie. Mogę to sam zrobić na podwórku, albo zlecić panu Karolowi. Uwaga! To że pan Karol nie płaci VAT nie oznacza - wbrew stanowisku PIM - że prowadzi nielegalny**
warsztat.

 

Dlaczego tak dużo poszkodowanych wybiera formę "gotówka do ręki"?

Ano dlatego, że zrzeszone w PIM (a nie daj Boże autoryzowane!) warsztaty są horrendalnie drogie! 

 

Kilka dni temu zasięgnąłem języka co do kosztu wymiany rozrządu w moim aucie. W serwisie opatrzonym logo producenta mojego wozu zapłaciłbym za to 750 zł. U pana Karola 300. A pasek i rolka pochodzą od tego samego producenta, tyle że pudełko nie ma logo Opla.

 

Jeszcze wyraźniej owe proporcje widać w przypadku napraw powypadkowych. Już nie mówiąc o tym, że w owych "legalnych", jak chce PIM, warsztatach klient na wejściu słyszy pytanie: kto płaci za naprawę. Jeżeli ubezpieczyciel, koszty są wielokrotnie wyższe niż wówczas, gdy płatnikiem jest klient. I jakoś wtedy zapomina się o vatowskich fakturach i o stratach skarbu państwa.

 

Niedawno Mazowiecka Izba Rzemiosła i Przedsiębiorczości wystąpiła do PZU z żądaniem akceptowania stawek na poziomie 122 zł za roboczogodzinę - niezależnie od standardów wyposażenia warsztatu, podczas gdy na rynku niezależnych usług motoryzacyjnych średnie ceny kształtują się na poziomie 40-60 zł.

To ja, przepraszam, nie skorzystam.

 

Realizacja postulatów PIM pociągnęłaby za sobą wzrost kosztów napraw, czyli wzrost wysokości odszkodowań, a w konsekwencji wzrost składek ubezpieczeniowych. Kto by na tym zyskał, kto by na tym stracił, niech odpowiedzą sobie Czytelnicy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Parada Motocyklistów w Łodzi

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty