Oto w Finlandii, gdzie, jak wiadomo, za kołnierz się nie zwykło wylewać, paru gości po spożyciu alkoholu udało się w podróż pojazdem mechanicznym. Właściciel auta był najbardziej "naprany", więc doczołgawszy się do wozu przekazał wolant trochę mniej przymulonemu koledze, który jeszcze potrafił wrazić kluczyk do stacyjki, a nawet ruszyć i to dość szybko.
Tyle że ujechał niezbyt daleko, bo droga mu się skończyła. Pasażerowie auta wprawdzie przeżyli dachowanie, ale ich sponiewierało do tego stopnia, że wystąpili do firmy ubezpieczeniowej o odszkodowanie z tytułu następstw nieszczęśliwego wypadku, jaki ich dotknął. Nielitościwa firma
asekuracyjna odmówiła.
Sądy pierwszej instancji też pogoniły powodów, wychodząc z założenia, że jak ktoś wsiada do samochodu prowadzonego przez kierowcę na podwójnym albo i potrójnym gazie, to sam sobie winien. Starożytni rzymianie mieli na taką okoliczność powiedzonko Volenti non fit iniuria
(chcącemu nie dzieje się krzywda), a w Polsce można przywołać na tę okoliczność lekko tylko zmodyfikowane stare porzekadło "widziały gały z kim jechały".
Ale Sąd Najwyższy Finlandii poczuł się niepewny swego i wystąpił z zapytaniem prawnym do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, czy tak można krzywdzić niewinnych ludzi.
A Trybunał powiedział, że absolutnie nie. Podstawą europejskiego systemu ubezpieczeń komunikacyjnych jest ochrona ofiar wypadków, a i w prawie wspólnotowym jest zasada zagwarantowania ofiarom wypadków odszkodowania.
I trzeba płacić.
Co nakazuje zadać pytanie, czy skład sędziowski był również nagrzany czy tylko na kacu?
Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?