Para buch, koła w ruch…

Marek Ponikowski
"Rakieta" - parowy samochód braci Stanley. Za kierownicą Fred Marriott Fot: Wired.co.uk
"Rakieta" - parowy samochód braci Stanley. Za kierownicą Fred Marriott Fot: Wired.co.uk
O tym, jak pobito ponad stuletni rekord prędkości - opowiada Marek Ponikowski

It never rains in southern California - śpiewał Albert Hammond. Niezwykle rzadko pada w każdym razie na pustyni Mojave,

Inspiration jest obecnie eksponatem Narodowego Muzeum Motoryzacji w Beaulieau w hrabstwie Hampshire Fot: Wired.co.uk
Inspiration jest obecnie eksponatem Narodowego Muzeum Motoryzacji w Beaulieau w hrabstwie Hampshire Fot: Wired.co.uk

gdzie leży baza lotnicza Edwards, w której US Air Force testuje najtajniejsze konstrukcje lotnicze i rakietowe i gdzie znajdowało się lądowisko promów kosmicznych, wykorzystywane w razie złej pogody na przylądku Canaveral.
Rankiem 26 sierpnia 2009 roku wzdłuż czarnej linii wytyczającej oś lądowiska na piasku suchego Jeziora Rogersa nie toczył się jednak Endeavour ani Atlantis. Nieliczni widzowie nie mogli mieć wątpliwości, że niski, ciemnozielony kształt z dwoma wysokimi statecznikami to samochód. Zastanawiające było, że się nie słyszało ani  ryku silnika spalinowego, ani grzmotu napędu odrzutowego czy rakietowego. Za pojazdem, który sunął zastanawiająco powoli jak na bolid przeznaczony do bicia rekordów prędkości, wlókł się za to warkocz pary wodnej.

Styczeń roku 1906. Na rozległej, płaskiej jak stół plaży nad Atlantykiem, nieopodal kurortu Daytona, spora grupa mężczyzn w płaszczach i melonikach lub cyklistówkach obserwuje przygotowania do próby bicia samochodowego rekordu prędkości. Swoje stopery rozłożył zespół chronometrażystów, jest przedstawiciel Automobilklubu Francji, który w imieniu powstałej dwa lata wcześniej Międzynarodowej Federacji Automobilowej nadzoruje próbę. To od niego zależy, czy uśredniony pomiar z dwóch przejazdów w przeciwnych kierunkach na odcinku jednego kilometra i jednej mili stanie się nowym rekordem. No, jeśli oczywiście pojazd, przy którym kręcą się mechanicy, okaże się szybszy niż Mors z Williamem Vanderbiltem za kierownicą, który w 1902 roku uzyskał prędkość 122,438 km/godz., uznaną za oficjalny rekord świata. Samochód jest na oko o połowę niższy od wyścigowych aut, których sporo przyjechało do Daytona na doroczny konkurs prędkości. Jego ciemnoczerwone

"Rakieta" - parowy samochód braci Stanley. Za kierownicą Fred Marriott Fot: Wired.co.uk
"Rakieta" - parowy samochód braci Stanley. Za kierownicą Fred Marriott Fot: Wired.co.uk

nadwozie wygląda jak odwrócone do góry dnem indiańskie canoe i… jest to rzeczywiście łódź z fabryki Johna Robertsona w Newton w Massachusetts. W tym samym mieście ma swoją siedzibę fabryka braci Stanley, bliźniaków, którzy konserwatyzm poglądów łączą z talentem wynalazczym. Opracowali m.in. technologię wytwarzania suchych płyt fotograficz- nych i sprzedali ją George'owi Eastmanowi. W 1897 roku zaczęli budować samochody parowe. Licencję wraz z oprzyrządowaniem kupiła od nich firma Locomobile. W 1902 roku Stanleyowie zakładają nową fabrykę. Rekord ma rozsławić ich firmę i oczywiście wykazać zalety napędu parowego.

Pod nadwoziem pojazdu nazwanego "Rakietą" kryją się lekka konstrukcja z rurek i niewielki silnik parowy o mocy 20 KM; to 10-krotnie mniej niż w uczestniczącym w tych samych zawodach samochodzie wyścigowym marki Darracq. Fotel kierowcy ulokowano nisko. Gdy Fred Marriott siada za kierownicą, widać tylko jego okulary i czapkę.

"Rakieta" okazała się największą gwiazdą zawodów na plaży w Daytona, a Fred Marriott z dnia na dzień zyskał międzynarodową sławę: jego światowy rekord prędkości - 127,659 mil/godz., czyli 205,5 km/godz. - wydawał się w tamtych czasach wręcz niewiarygodny. W roku następnym ten sam kierowca podjął nową próbę. Podczas pierwszego przejazdu udoskonalona "Rakieta" trafiła na niewielkie poprzeczne zagłębienie wyżłobione przez wodę. Przy prędkości oszacowanej potem na około 300 km/godz. pojazd pofrunął na wysokość pięciu pięter, a potem rozpadł się na dwie części. Tylna, z maszyną parową, zaryła się głęboko w piasek, kocioł znaleziono 300 metrów dalej. Marriott został uwięziony w przedniej części. O dziwo, przeżył, ale wyglądał strasznie. Miał dziurę w górnej szczęce, połamane żebra, a prawe oko zwisało na policzek. Lekarz, który udzielał mu pierwszej pomocy, nie zastanawiając się, wcisnął oko w oczodół. - Widzę świetnie po dziś dzień - opowiadał po latach Marriott. Bracia Stanley nigdy się już nie dali namówić na kolejne próby. Rekord "Rakiety" został pobity cztery lata później przez ogromnego Blitzen-Mercedesa z benzynowym silnikiem o pojemności 21 litrów, ale… pozostał rekordem w kategorii samochodów parowych!

Pierwsze dyliżanse parowe pojawiły się w Anglii na początku XIX w. i  już wówczas obawiano się skutków masowej "motoryzacji". Rysunek
Pierwsze dyliżanse parowe pojawiły się w Anglii na początku XIX w. i już
wówczas obawiano się skutków masowej "motoryzacji". Rysunek 1831 r. Fot: Wired.co.uk

Zauważył to doktor Neill Richardson z angielskiego uniwersytetu w Southampton. W 1997 roku zaraził ideą zbudowania nowego rekordowego samochodu parowego lorda Montagu, sławnego miłośnika starej motoryzacji. Lord skontaktował Richardsona ze    swoim siostrzeńcem Charlesem Burnettem III. W prace nad pojazdem włączyło się kilku brytyjskich inżynierów, na czele z Glynne Bowsherem, współtwórcą odrzutowego monstrum, zwanego  Thrust SSC, które w 1997 roku jako pierwsze przekroczyło na ziemi barierę dźwięku. Dla pojazdu nazwanego Inspiration zaprojektowano nadwozie z kompozytów i aluminium, zaś do napędu tylnej osi wybrano dwustopniową turbinę o mocy 360 KM, poruszaną przegrzaną parą pod ciśnieniem 40 barów. Wytwarzały ją palniki zasilane propanem-butanem, o łącznej wydajności 3 megawatów! Ponieważ para ulatniała się do atmosfery, w ciągu minuty w zbiornikach ubywało 40 litrów wody destylowanej. Nikogo w grupie kilkudziesięciu entuzjastów nie przerażał brak pieniędzy.  

Budowę "Inspiration" ukończono dopiero latem 2009 roku, jednak przez dwa miesiące, które angielska ekipa spędziła na Jeziorze Rogersa, nie można było doprowadzić pojazdu do pełnej gotowości. Udało się to wreszcie 25 sierpnia. Charles Burnett osiągnął w dwóch przejazdach średnią prędkość 138,85 mil/godz., czyli 224,5 km/godz. Potem testowy kierowca Don Wales uzyskał 148,308 mil/godz., czyli ponad 238 km/godz. Był więc nowy rekord - a nawet dwa. Dla uniknięcia towarzyskich nieporozumień ustalono bowiem, że wynik Burnetta będzie rekordem liczonym w milach, a Walesa - w kilometrach. Nie wiadomo, czy ten kompromis uczczono tradycyjną cup of tea czy czymś mocniejszym…

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty