Opel Admiral. Krążownik z Rüsselsheim

Motofakty.pl
Opel Admiral / Fot. General Motors
Opel Admiral / Fot. General Motors
Podejmując produkcję limuzyny Admiral, firma Opel rzuciła wyzwanie uznanym markom aut luksusowych, takim jak Mercedes Benz, Horch i Maybach, którymi jeździła elita III Rzeszy.

Budynki są dobrze zaprojektowane. Siedemdziesiąt procent parku maszynowego ma mniej niż cztery lata. Są to urządzenia solidne i wydajne. Zakłady łatwo można dostosować do produkcji nowych modeli. Zasoby wykwalifikowanej siły roboczej nie budzą zastrzeżeń – takie wnioski sformułowali amerykańscy eksperci, którzy u schyłku 1928 r. na zlecenie General Motors wizytowali fabrykę Opla w Rüsselsheim pod Frankfurtem. Nieco wcześniej odwiedził ją sam prezes koncernu Alfred P. Sloan. Po zniesieniu przez rząd Republiki Weimarskiej w roku 1925 zaporowych ceł na samochody rozważał możliwość przejęcia przez GM którejś z niemieckich wytwórni. Inni członkowie zarządu skłaniali się raczej ku rozbudowie zakładu produkcyjnego działającej już w Berlinie montowni. Okazało się, że trzej bracia von Opel, synowie założyciela, zniechęcili się w trudnych czasach po I wojnie światowej do zarządzania firmą i szukali na nią kupca. W styczniu 1929 r. powołano spółkę akcyjną Adam Opel AG, w której większościowym udziałowcem został General Motors. Półtora roku później sto procent akcji było już w rękach Amerykanów. Dzięki tej transakcji GM, który nieco wcześniej kupił tanio brytyjską firmę Vauxhall, zyskał mocną pozycję nie tylko w Niemczech, ale też w całej Europie.

Opel Admiral / Fot. General Motors
Opel Admiral / Fot. General Motors

Pod zarządem Irvinga Reutera, oddelegowanego do Niemiec byłego szefa Oldsmobile’a, zakłady Opla skupiły się na produkcji samochodów dostosowanych do trudnych czasów Wielkiego Kryzysu. Oferta została ograniczona do małego Opla 1.2 dla średnio zamożnych i nieco droższego modelu 1.8 Regent, uznawanego za miniaturkę Cadillaca. W roku 1935 model 1.2 zastąpił Opel P4, którego reklamowano jako „Volkswagen”, czyli samochód ludowy. W nowo wybudowanej fabryce Opla w Brandenburgu pod Berlinem ruszyła produkcja ciężarówki Blitz. Opel jako pierwszy niemiecki wytwórca przekroczył granicę stu tysięcy pojazdów rocznie.

Na rok 1935 przypadło jeszcze jedno ważne wydarzenie: debiut produkowanego w Rüsselsheim modelu Olympia, z nowoczesnym, samonośnym nadwoziem i niezależnym zawieszeniem przednich kół. Nieco mniejszy i tańszy wariant Olympii, noszący nazwę Kadett, wszedł do produkcji w fabryce Opla w Berlinie w roku 1936. Oba stały się przebojami na wielu zagranicznych rynkach i Opel błyskawicznie awansował na pierwsze miejsce wśród eksporterów branży motoryzacyjnej. Cierpiący na stały niedobór walut wymienialnych reżim hitlerowski spoglądał na fabrykę należącą do amerykańskiego koncernu przychylnym okiem.

Tanich samochodów można sprzedać więcej, ale lepiej się zarabia na dużych i drogich. Ta reguła była z pewnością znana menedżerom Opla, którzy w połowie lat 30. postanowili rzucić wyzwanie uznanym markom aut luksusowych, takim przede wszystkim jak: Mercedes-Benz, Horch i Maybach, którymi jeździła nowa elita III Rzeszy. Reprezentacyjny Opel miał swoją premierę równo 80 lat temu na Międzynarodowej Wystawie Samochodów i Motocykli w Berlinie. Nosił nazwę Admiral i odznaczał się iście oceanicznymi rozmiarami. Od przedniego do tylnego zderzaka liczył sobie 527 centymetrów, a jego rozstaw osi, decydujący o przestronności kabiny, wynosił aż 315,3 centymetra – jak w wydłużonej wersji współczesnego Mercedesa Klasy S. W przeciwieństwie do Olympii i Kadetta, Admiral miał konstrukcję ramową wzorowaną na autach amerykańskich. Było to racjonalne: więksi i pomniejsi dygnitarze lubili się pokazywać podczas uroczystości i defilad w odkrytych samochodach, więc Opel Admiral musiał być produkowany także jako kabriolet, a kabrioletów, zwłaszcza czterodrzwiowych z samonośnym nadwoziem, wówczas nie umiano konstruować. A szczególnie wymagający klienci kupowali w fabryce tylko podwozia, zlecając wykonanie karoserii wyspecjalizowanym firmom. Piękny dwudrzwiowy kabriolet oferował m.in. Gläser z Drezna, a przedłużoną limuzynę z siedmiomiejscowym nadwoziem, zwanym Pullman, miała w swoim katalogu firma Hebmüller z Wuppertalu.

Opla Admirala napędzał sześciocylindrowy, górnozaworowy silnik o pojemności 3,6 litra i mocy 75 KM, co wówczas kwalifikowało go do ekskluzywnej kategorii samochodów „autostradowych”. Jego prędkość maksymalna wynosiła 132 km/godz., za to zużycie paliwa podczas jazdy Autobahnem sięgało 20 litrów na 100 km. Jako czterodrzwiowa limuzyna Admiral kosztował 6500 reichsmarek, a w wersji kabrio – 7000. Cena Pullmana wynosiła 8450 marek. Auta konkurencji były znacznie droższe.

Zobacz także: Jak zadbać o akumulator?

[page_break]

Opel Admiral / Fot. General Motors
Opel Admiral / Fot. General Motors

Produkcja rozkręcała się powoli i ruszyła na dobre dopiero rok po premierze. Admiral został przyjęty bardzo przychylnie. W roku 1938 co czwarty sprzedawany w Niemczech samochód wyższej klasy miał na masce emblemat Opla. Następnego roku już nie podsumowano: produkcja modelu Admiral została wstrzymana miesiąc po niemieckiej agresji na Polskę. Tysiącletnia Rzesza bardziej od luksusowych limuzyn potrzebowała teraz wojskowych ciężarówek, a tak się złożyło, że trzytonowego Opla Blitz z Brandenburga napędzał ten sam silnik co Admirala. Przez półtora roku wyprodukowano 6404 egzemplarze, w tym 3500 limuzyn i 2314 kabrioletów. Reszta to auta karosowane przez niezależne firmy. Większość Opli Admiral została przekazana do dyspozycji Wehrmachtu i Luftwaffe. Służyły wyższym oficerom sztabowym. Z Admirala korzystał 20 lipca 1944 r. w Berlinie pułkownik Claus von Stauffenberg, jeden z inicjatorów i główny wykonawca zamachu na Adolfa Hitlera. Część zarekwirowanych samochodów została podczas wojny przebudowana na ambulanse i furgony o najrozmaitszym wojskowym przeznaczeniu. Ze względu na mocną konstrukcję i duży, 19-centymetrowy prześwit, sporo Opli Admiral trafiło po 1941 r. na front wschodni. Wskazuje na to znaczna liczba egzemplarzy tego auta pojawiających się na wystawach samochodowych zabytków w Rosji i na Ukrainie. Niektóre imponują perfekcyjnie wykonaną renowacją. Jeden z „trofiejnych” Opli Admiral występował w kilku odcinkach znanego serialu „Siedemnaście mgnień wiosny”.

[page_break]

Relikty złotej ery motoryzacji

Admiral A (1964–1968) / Fot. General Motors
Admiral A (1964–1968) / Fot. General Motors

Nadwozia pierwszych modeli samochodów były budowane przez niezależne firmy, które karosowały gołe lub w niewielkim tylko stopniu zabudowane ramy. Było to jednak kosztowne rozwiązanie, systematycznie wypierane przez zunifikowane, seryjnie produkowane samochody. Opel Admiral jest jednym z ostatnich przykładów okresu przejściowego. Trzon oferty stanowiła limuzyna z zamkniętym dachem za 6500 marek. O 500 marek droższy był czteroosobowy kabriolet. Na 8450 marek został wyceniony stylowy kabriolet z układem foteli 2+2 (zdjęcie poniżej). Był budowany przez firmę Hebmüller z Wuppertalu, która miała w ofercie także Admirala Pullman Limousine. Za 8580 marek nabywca otrzymał przedłużony samochód z fotelami dla sześciu pasażerów. Dodatkową przestrzeń uzyskano poprzez inne ukształtowanie tyłu nadwozia – skrócenie bagażnika, bardziej pionowe ścięcie nadwozia
i dodanie okienek w tylnych słupkach dachu.

Admiral A (1964–1968)

Admiral wrócił do programu produkcyjnego Opla w latach 1964–1968. Nazwę tę nosiła duża, stylizowana na amerykański krążownik szos limuzyna z sześcio- i ośmiocylindrowymi silnikami, które zapewniały osiągi kwalifikujące model do ekskluzywnej kategorii samochodów „autostradowych”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Parada Motocyklistów w Łodzi

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty