Jeszcze niedawno mandat i punkty karne były głównymi karami, które groziły kierowcom. Prawo jazdy tracili pijani kierowcy oraz ci, którzy prowadzili pod wpływem narkotyków. Wnioski do sądu o ukaranie trafiały najczęściej po odmowie przyjęcia mandatu przez kierującego. Od kwietnia jest inaczej. Prawka tracą trzeźwi kierowcy. Sypnęło również wnioskami i ukaraniem kierowców przez sąd. Za co? - Za rażące i skrajnie niebezpieczne naruszenia przepisów ruchu drogowego, które mogły skończyć się wypadkiem bądź tragedią - wyjaśnia podinsp. Jarosław Tchorowski, naczelnik zielonogórskiej drogówki.
Policjanci chętnie sięgają po możliwości, które już dawno dało im prawo. Odbieranie praw jazdy za spowodowanie niebezpieczeństwa na drodze nie jest bowiem nowością. - Takie możliwości były zawsze i zdarzały się przypadki korzystania z tego rozwiązania - mówi podinsp. Tchorowski.
Zobacz też: Co tydzień policja sprawdza 10 tys. kierowców. Liczba zatrzymanych pijanych nie maleje
Od kwietnia zielonogórska policja wytoczyła kolejne działa do walki z piratami drogowymi. Tym razem ma to być zero tolerancji dla szalejących na drogach. I widać, że policja robi to skutecznie. Od początku kwietnia zielonogórska drogówka 56 razy odstąpiła od ukarania kierowców mandatami. - W tym 49 razy policjanci zabrali kierującym prawa jazdy - mówi podinsp. Tchorowski.
Prawo jazdy stracił między innymi kierowca audi, którego wypadło z drogi i ścięło barierki na „trójce" pod Zieloną Górą. Policjanci zabrali dokument kierującemu, który na ul. Długiej wjechał pod prąd i rozbił dwa auta. Potem prawo jazdy stracił kierujący, który również na ul. Długiej zajechał drogę ciężarówce doprowadzając do kraksy. W miniony piątek z prawem jazdy pożegnał się kierujący nissanem, który dachował na "trasie śmierci" koło Świdnicy. Wiózł pasażerkę. Przed sądem stanie też 18-latek, który na ul. Przyleśnej rozbił cztery zaparkowane samochody, bo jechał za szybko. W tym wypadku mandat byłby zbyt łagodną karą.
Są już pierwsze wyroki dla kierujących, którym policjanci zabrali prawo jazdy. Jeden z pierwszych wyroków usłyszał kierowca, który wyprzedzając na „trójce" powodował zagrożenia wypadkiem. - Dostał mandat w wysokości 1 tys. zł i zakaz prowadzenia pół roku - mówi podinsp. Tchorowski. To pokazuje, że sądy surowo podchodzą do piratów drogowych potwierdzając decyzję podjętą przez policjanta na drodze zaraz po rozliczeniu wykroczenia.
Kierowcy boją się o dokumenty. - Zrobiło się tak, że za byle co można stracić dokument - mówi Michał z Zielonej Góry. Tego samego zdania jest Paweł. - Za szybko pojedziesz - stracisz prawko, zajedziesz komuś drogę i też nie masz prawka - mówi.
Zobacz też: Policja sprawdziła 500 kierowców. Nie wszyscy byli trzeźwi
Policja jest innego zdania. Mundurowi wyjaśniają, że odbieranie praw jazdy czy kierowanie wniosków do sądu są jedynie niewielką częścią sumy wynikającej z wystawianych mandatów. - I dobrze, że kierowcy tracą prawa jazdy. Jak inaczej ukarać kierowcę, który wymija samochody zatrzymujące się przed przejściem dla pieszych? - mówi Barbara.
Policja zapewnia, że złośliwie praw jazdy nie odbiera. - W minionym roku w pierwszym półroczu w wypadkach na terenie powiatu zielonogórskiego zginęły dwie osoby, w tym roku aż 13 - mówi podinsp. Tchorowski. Tym samym podkreśla, że stanowcze kroki policji są jak najbardziej uzasadnione.
(pij) "Gazeta Lubuska"