- Mój samochód stoi tam i niszczeje - mówi ze łzami oczach Ewa Dubel, właścicielka pojazdu. Twierdzi, że Chrysler Neon kopcił, a syn zauważył, że uszkodzona jest świeca.
Po zaprowadzeniu auta do warsztatu, mechanik zadzwonił do pani Ewy i poinformował, że naprawa będzie znacznie droższa i wyniesie ponad 2000 zł. Pani Ewa zrezygnowała twierdząc, że w przypadku jej leciwego pojazdu, naprawa jest nieopłacalna. Przy próbie odbioru auta, właściciel warsztatu zażądał 150 zł za diagnozę usterki. - W przypadku diagnozy mechanik szuka usterki, podłącza pojazd pod komputer i rozumiem, że ponosi on wtedy wydatki, bo liczy się jego praca, ale co innego jak oględziny sprowadzają się tylko do zajrzenia pod maskę - mówi pani Ewa. Klientka nie chce zapłacić, gdyż uważa, że warsztat nie dokonał diagnostyki i na żadną sumę się nie umawiała.
Pani Ewa o pomoc zwracała się do policji, prokuratury, a nawet kancelarii prezydenta RP. Co roku opłaca składki obowiązkowego ubezpieczenia OC, natomiast samochód gnije.
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?