Kia EV6. Nadwozie i wnętrze
Nowa Kia EV6 robi naprawdę niezłe wrażenie, a opis w pigułce może zaimponować nawet wybrednemu fanowi motoryzacji. Przykłady? Możliwość zasilania sprzętu AGD i RTV bądź ładowania np. roweru elektrycznego, osiągi jak w Porsche Taycan Turbo, a za topową odmianę zapłacimy mniej niż 300 000 złotych. Brzmi nieźle, prawda? Owszem, Kia EV6 robi świetne wrażenie i wydaje się, że to kolejny dowód na to, że koreańskie marki już dawno dogoniły światową czołówkę, a nieunikniona elektryfikacja nowych samochodów nie musi być aż tak przerażająca. Co prawda w chwili obecnej poziom infrastruktury w Polsce jest przeciętny, ale to ma się zmienić w przeciągu najbliższych kilku lat.

Fot. Kamil Rogala
Pod względem stylistycznym, nowa Kia EV6 prezentuje się po prostu inaczej. Nie jest ani spektakularnie piękna, ani przesadnie udziwniona. Jest na pewno ekscentryczna i ciekawa, bardzo estetyczna, ma zdecydowanie sportową sylwetkę i dość atletyczne linie, ale w wielu miejscach projektanci postanowili dodać coś ciekawego i nietypowego. Przede wszystkim zrezygnowano z lansowanego od jakiegoś czasu „nosa tygrysa”, który zaczął kojarzyć się z koreańską marką. W Kii EV6 nie ma po nim śladu. W sumie nowość w ogóle nie posiada wystylizowanego grilla, zaś cechą szczególną stały się przednie światła z ciekawą sygnaturą LED, składającą się z dwóch geometrycznych pasów o dość ciekawym kształcie. Zderzak jest dość agresywny i posiada spore przetłoczenia. Linia boczna jest dość muskularna i zdradza nietypowe proporcje auta. W odmianie GT-Line EV6 mierzy 4695 mm przy rozstawie osi 2900 mm. Oznacza to, że samochód ma naprawdę niewielkie zwisy, co przekłada się oczywiście na mnóstwo przestrzeni we wnętrzu. Wizualnie nie jest to typowy crossover i przypomina raczej minivana o terenowym charakterze. Coś na wzór Renault Espace. Tył to już zupełnie inna bajka. To z pewnością cecha rozpoznawalna EV6, bowiem tych kształtów nie da się pomylić z żadnym innym autem na rynku. Zagięta listwa LED, która przechodzi w posrebrzane kierunkowskazy, a następnie w chromowaną listwę w dolnej części. Do tego mocno zadarta linia klapy tworząca niewielki spojler i dość muskularne kształty. Na dachu kolejne skrzydło o ciekawym wyglądzie. Całość prezentuje się naprawdę nieźle i mnie osobiście się podoba, choć wiem, że wielu może spoglądać na koreańską nowość z lekkim zdziwieniem.

Fot. Kamil Rogala
We wnętrzu również jest mocno ekscentrycznie, i chodzi przede wszystkim o konsolę środkową i deskę rozdzielczą. Przed oczami kierowcy znajdują się dwa 12-calowe wyświetlacze, które optycznie wyglądają jak jeden, zakrzywiony ekran, rozciągający się od kierownicy do środka deski rozdzielczej. Zastosowane w nim cienkowarstwowe panele mają nową strukturę, która sprawia, że wyświetlane informacje mają być dobrze widoczne także w jasnym świetle. Faktycznie, w słonecznej Maladze i okolicach ani razu nie miałem problemu z czytelnością wyświetlanych informacji. Dwa ekrany pokryte są wzmocnionym szkłem tworzącym jeden spójny element.