Nie śpiewa w aucie

Joanna Kalinowska
Podczas egzaminu na prawo jazdy wysoka komisja zafundowała mi powtórkę z testu, bo nie dość dokładnie, jej zdaniem, zgłębiłem anatomiczną budowę pojazdów.

Andrzej Dąbrowski
- piosenkarz, muzyk jazzowy, multinstrumentalista, dziennikarz motoryzacyjny oraz kierowca sportowy

 

Nie śpiewa w aucie

Co było najpierw - kierownica czy mikrofon?

 

Kierownica i miłość do wszystkiego, co ma napęd mechaniczny. Zaszczepił mi ją mój ojciec. To uczucie wyraziło się całkiem konkretnie, bo z okazji zdanej matury tata sprezentował mi motocykl IŻ 350. Kiedy miałem 18 lat, osiągnąłem pierwszy liczący się sukces w rajdach samochodowych. Było to wicemistrzostwo Polski w roku 1957. Mogę się pochwalić, że moimi konkurentami byli wtedy : Aleksander Sobański, Kazimierz Osiński, Władysław Paszkowski i sam Sobiesław Zasada.

 

A jak się przedstawiał Pana park maszynowy?

 

Najpierw to były motocykle, m.in. Harley-Davidson. W samochodach debiutowałem stareńką DKW, później była Simca, którą najmilej wspominam, różne Wartburgi, Moskwicz 407 - po odbiór którego stałem w Polmozbycie w Krakowie 3 dni i 3 noce. Później nastała era Polskich Fiatów, którymi jeździłem zarówno prywatnie, ale także jako zawodnik rajdowy i wyścigowy w barwach Automobilklubu Krakowskiego. W latach 1974 - 75 należałem nawet do ekipy fabrycznej FSO. Fiatem 125 po Marku Variselli dwa razy pojechałem w Rajdzie Polski, raz zająłem nawet 7. miejsce w klasie. Mam też zaliczony obowiązkowy epizod jazdy sportowej Fiatem Cinquecento, a także Seatem. Ogólnie mogę się doliczyć prawie 40 samochodów w życiu, łącznie z busami i tymi, którymi jeździłem podczas kilkakrotnych pobytów w USA.

Jako dziennikarz tygodnika motoryzacyjnego miał Pan za zadanie testować wybrane marki aut.

 

Po takich doświadczeniach, które z nich wskazałby Pan jako najlepsze?

 

Nie potrafię jednoznacznie określić jednej marki jako najlepszej, ale uważam, że zupełnie przyzwoite są samochody japońskie produkowane od roku 1990. Nie ma z nimi żadnych problemów pod warunkiem, że pilnuje się terminu przeglądu, poziomu oleju i innych niezbędnych płynów. Natomiast zdecydowanie najlepiej jeździło mi się wynajętym w Chicago Fordem Thunderbirdem, automatem z silnikiem V-8. Na amerykańskich dobrych drogach i przy obowiązującym ograniczeniu szybkości czułem się wprost komfortowo. W ogóle muszę się przyznać, że nie lubię jeździć szybko, 120 km/h to najwięcej, co wyciskam z siebie, bo pewnie z samochodu dałoby się więcej. Jestem także cały sparaliżowany, kiedy zdarza mi się jechać jako pasażer (rzadko), a kierowca nie posiada podstawowych umiejętności. W tym względzie mam zaufanie jedynie do własnej żony.

 

Czy próbowano ukraść którykolwiek z Pana licznych samochodów?

 

I to nawet skutecznie ! Na bezczela, spod domu, zwinęli mi testowego Fiata Punto turbo diesel. A jeszcze wcześniej w moim Nissanie ktoś wybił szybę. Nie wiem co prawda po co, bo nic nie zginęło, ale za to karoseria byłą cała porysowana gwoździem, co zakwalifikowałem jako szczyt bezmyślności.

 

Czy zdarza się Panu śpiewać w samochodzie np. do kasety z podkładem muzycznym?

 

Nigdy, nie uznaję żadnych śpiewów w czasie jazdy. Gdy kieruję, staram się skupiać nad niezbędnymi czynnościami. Nie pozwalam sobie na najmniejsze rozpraszanie, wiadomo, że większość wypadków i stłuczek zdarza się z powodu kilkusekundowego braku uwagi, zajętej np. rozmową przez komórkę. Czasami słucham muzyki jazzowej, natomiast nigdy nie włączam kaset z moimi własnymi piosenkami. W samochodzie najmilszą muzyką i piosenką jest dla mnie granie silnika.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty