Klasyczny przypadek, to casus pani Teresy ze Słupska. Jej wóz został uszkodzony w wyniku stłuczki. Sprawca kolizji był ubezpieczony w znanej firmie ubezpieczeniowej. Sprawa czysta: na miejscu była policja, która spisała protokół, a kierowca, który spowodował zdarzenie, od razu przyznał się do winy.
- Wszystko szło tak, jak trzeba. Firma ubezpieczeniowa dała pieniążki na naprawę, my z mężem naprawiliśmy samochód w warsztacie i pojechaliśmy na przegląd techniczny, bo policja po kolizji zatrzymała dowód rejestracyjny, a poza tym wysokość szkody przekraczała 2000 zł i w takich przypadkach badania powypadkowe są konieczne. Przegląd kosztował w jednak sumie 192 złote. Zapłaciliśmy za normalne standardowe badania okresowe 98 zł i do tego 94 zł za te pokolizyjne. Gdy jednak mąż poszedł z fakturą do ubezpieczyciela zrefundowali tylko te ostatnie badania, a okresowych już nie twierdząc, że one nie miały związku z kolizją - opowiada poszkodowana.
Początkowo swoje pretensje skierowała do diagnostów. Zarzuciła, że niepotrzebnie wykonali także badania okresowe, skoro były one jeszcze ważne przez trzy kwartały. Ale ci odpowiedzieli, że wcale nie chcieli jej naciągać. Wyjaśnili, że musieli wykonać oba badania, bo tego wymagają przepisy.
- Do tej pory nie wiem jeszcze na sto procent kto, ale wiem, że ktoś oszukał mnie na te 98 złotych. I nikt nie chce oddać mi tych pieniędzy, choć ewidentnie zapłaciliśmy je w związku z tym zdarzeniem - żali się współwłaścicielka auta.
Poszliśmy tym tropem. Z naszych ustaleń wynika, że to firma ubezpieczeniowa zaoszczędziła na pani Teresie 98 złotych.
- Jeśli jest kolizja drogowa i policja zatrzyma dowód, to policjant powinien wyszczególnić z powodu konkretnie jakich usterek. I wtedy sprawdzamy tylko te usterki, przy czym za każde takie sprawdzenie jest opłata w wysokości 20 zł. W przypadku, gdy usterek jest więcej, albo gdy nie zostały wyszczególnione, musimy zrobić także standardowe badania okresowe - powiedział nam jeden ze słupskich diagnostów.
Potwierdza to Zbigniew Wiczkowski, dyrektor słupskiego Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego.
- Rozporządzenie mówi jasno, że gdy naruszona jest konstrukcja pojazdu, to oprócz dodatkowych badań pokolizyjnych trzeba zrobić także okresowe. To jest zapisane w rozporządzeniu w sprawie badań technicznych pojazdów (Dziennik Ustaw nr 155 z dnia 18 września 2009, paragraf 3.1, punkt 2). Wiem jednak, że firmy ubezpieczeniowe nie kwapią się do refundowania tych drugich badań - wyjaśnia dyrektor.
Tymczasem firmy ubezpieczeniowe stoją na stanowisku, że refundacji podlegają tylko koszty badań powypadkowych, bo tylko one są normalnym następstwem szkody. A okresowe właściciele samochodów muszą robić i tak, więc finansowanie ich przez ubezpieczyciela byłoby równoznaczne z nienależnym wzbogaceniem posiadacza takiego auta.
Taka argumentacja, niekorzystna dla poszkodowanych już jednak co najmniej raz została odrzucona przez sąd. W 2006 roku Sąd Okręgowy w Zamościu, do którego odwołał się człowiek oskubany z 98 zł przez ubezpieczyciela, nakazał towarzystwu ubezpieczeniowemu zwrócenie mu tych pieniędzy.
Marcin Barnowski
Masz problem? Zadzwoń pod nr tel. 697 770 219 lub wyślij e-maila na adres: [email protected].
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?