W 37. edycji słynnego kalendarza nastąpił powrót do korzeni, do przełomu lat 60. i 70. Ma to być swego rodzaju hołd złożony pierwszym twórcom kalendarza - Roberta Freemana (1964), Brina Duffy’ego (1965) i Harry’ego Peccinotti (1968 i 1969).
Modelki były wówczas fotografowane na tle dzikiej przyrody i pięknych plaż. Kobieta na zdjęciach ma fascynować naturalnością, a prostota obrazu ma podkreślać jej urodę. Richardson zrezygnował z retuszu zdjęć eliminując powszechnie sotosowaną przesadną sztuczność.
- Moja technika opiera się na braku techniki. Obiektywem jest moje oko, moja charyzma, moja umiejętność dostrzegania chwili i prawdy w dowolnej postaci: ujęcia, kolorów, świata, scenerii. To one stanowiły zawsze sedno mojej sztuki fotograficznej - mówi o swojej pracy nad kalendarzem Terry Richardson.
W kalendarzu podziwiać można jedenaście modelek: Catherine McNeil, Abbey Lee Kershaw i Mirandę Kerr z Australii, Eniko Mihalik z Węgier, Marloes Horst z Holandii, Lily Cole, Daisy Lowe i Rosie Huntington-Whiteley z Wielkiej Brytanii, Georginę Stojilijkovic z Serbii oraz dwie rodowite Brazylijki Gracie Carvalho i Anę Beatriz Barros.
Od narodzin w 1964 roku, kalendarz Pirelli traktowany był jako bardzo ekskluzywne wydawnictwo. Nad każdą edycją pracowali najlepsi fotograficy, którzy w wyjątkowych miejscach uwieczniali najpiękniejsze kobiety świata. Kalendarz otrzymywali jedynie najwybitniejsi koneserzy sztuki - ludzie filmu, muzycy, artyści i najważniejsi klienci firmy Pirelli.
Kalendarz do dnia dzisiejszego nie jest na sprzedaż. Na świecie ukazuje się zaledwie kilkanaście tysięcy egzemplarzy, z czego do Polski trafia jedynie 150 sztuk. Pierwszy egzemplarz zawsze przekazywany jest na ręce królowej Anglii.
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?